Rozmowa z Mirosławem Starzyńskim, nowym wojewódzkim inspektorem sanitarnym.
- Chciałbym doskonalić bieżący nadzór sanitarny. Chociaż to może wydawać się prozaiczne, to pewne wydarzenia, takie jak sprawa soli wypadowej, czy suszu jajecznego, uczą nas, jako inspekcję, pokory. Pokazują, że ten system bywa nieszczelny.
Chodzi mi też o ujednolicenie tego nadzoru i interpretacji przepisów dotyczących inspekcji sanitarnych. Na pewno zainteresuję się, dlaczego w jednych powiatach decyzji wydaje się dużo, a w innych mało. Trzeba przeanalizować ten problem biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, obiektów podlegających kontroli i liczbę pracowników w powiatowych stacjach.
• Czy to oznacza, że kontroli powinno być więcej?
Powinny być przeprowadzane częściej w tych obiektach, które stwarzają zagrożenie. Jesteśmy właśnie w trakcie ustalania harmonogramu przyszłych kontroli. Nie może też być takich sytuacji, że istnieją miejsca przez parę lat niekontrolowane. Np. obok żłobków, istnieją tzw. kluby malucha, które były otwierane tylko na podstawie zgłoszenia, bez przeprowadzania w nich kontroli. Docierają do nas sygnały o niewłaściwych warunkach w niektórych takich obiektach. Myślę, że mimo trudności, musimy objąć je nadzorem.