Obrazy, m.in. Jacka Malczewskiego i Jerzego Kossaka oraz kosztowności o łącznej wartości ponad 200 tys. zł ukradli włamywacze z mieszkania w centrum Lublina w biały dzień. Jego właścicielka – profesor jednej z lubelskich uczelni – była w tym czasie na cmentarzu.
Złodzieje ogołocili mieszkanie w ciągu 2,5 godz., bo tyle czasu kobiety nie było w domu. Ich łupem padły m.in. obrazy Jerzego Kossaka i Jacka Malczewskiego. Sprawcy ponadto skradli srebrną zastawę stołową na 24 osoby z XIX wieku, paletę owocową, cukiernicę, zegarek z białego złota z czarnym cyferblatem, złote pierścionki z perłami, wisiorki i kolię złożoną z trzech łańcuszków.
W poszukiwaniu cennych rzeczy złodzieje wyrzucali na podłogę zawartość szuflad i biurek. Po powrocie domownicy zastali mieszkanie w stanie takim, jak po przejściu huraganu.
Wczoraj udało nam się skontaktować z właścicielką antyków – profesorem jednej z lubelskich uczelni. – Jestem zrozpaczona – powiedziała. – Zabrali to, co przez lata udało się ocalić. To wszystko to były rodzinne pamiątki, które przeżyły nawet okupację. Teraz padły łupem złodziei. Na Zaduszki przyjechała do mnie córka z zagranicy. Przed wyjściem na cmentarz zostawiła na stole swoją biżuterię. To też zabrali. Z biurka wzięli także pieniądze.
W sumie straty przekraczają 200 tys. zł. Policja o włamaniu poinformowała Straż Graniczną. Policjanci przypuszczają, że złodzieje będą chcieli wywieźć łupy za granicę. Stamtąd mogli też otrzymać „zlecenie” na obrazy. Policja sprawdza również ostatnie transakcje dokonywane w sklepach z antykami. Pod lupę wzięto osoby, które w przeszłości były karane za kradzieże dzieł sztuki. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dzieła sztuki nie były ubezpieczone. Właścicielka okradzionego mieszkania powiedziała, że po kradzieży z pewnością zainstaluje monitoring. •