Dziś w nocy zmarł Janusz Malinowski, założyciel „Dziennika Wschodniego”. Przeżył 73 lata.
Janusz całe swoje dorosłe życie był związany z Lublinem i trochę z Chełmem, choć dzieciństwo spędził w Warszawie. Uczył się w lubelskim „Zamoju”, by następnie zostać inżynierem na WSInż, choć zawsze, jak sam mówił, ciągnęło Go w stronę aktorstwa. Nie został jednak artystą scenicznym, ale dziennikarzem, bardzo dobrym redaktorem.
Najpierw od 1973 roku pracował w „Sztandarze Ludu”, potem przez kilka lat był naczelnym „Tygodnika Chełmskiego”, aby w końcu wrócić do Lublina do „Sztandaru”. Potem stworzył i wydawał „Dziennik Wschodni”, stojąc na czele zarządu firmy „Edytor Press”. Kierował gazetami w sposób wymagający, bo zwracał uwagę na szczegóły, nie znosił niechlujstwa językowego. Był perfekcjonistą.
Kochał czytać i pisać, swoje felietony publikował pod pseudonimem „Jan Matacz”. Był wielbicielem i kolekcjonerem utworów „Czerwonych gitar” jak również muzyki poważnej. Marzył o dyplomacji – nawet skończył stosowne kursy, ale nie dane mu było wykorzystać, w służbie Polsce, jego bardzo dobrą znajomość języka niemieckiego.
Los zetknął go z wieloma ciekawymi ludźmi, o czym napisał w swojej książce „Się napisało”. Cenił odwagę i nietuzinkowe działania. To on był inicjatorem uhonorowania woźnego miejskiego Jana Gilasa, który wsławił się tym, że wyniósł niewybuch podczas bombardowania Lublina w 1939 roku, czym uratował życie wielu osób. Lublin ma ulicę imienia tego woźnego.
W 1990 roku Janusz został wybrany radnym Lublina, a trzy lata później posłem na Sejm RP. Zawsze było mu blisko do lewicy, często był jej ostrym, choć życzliwym krytykiem. W ostatnich latach swoim doświadczeniem i wiedzą wspierał Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej.
Żegnaj Januszu. Będzie nam Ciebie brakować.
Rodzinie składamy szczere wyrazy współczucia.
Redakcja Dziennika Wschodniego i Jacek Gallant