Zakończył się proces 45-latka oskarżonego o serię podpaleń na lubelskim Czechowie. Mężczyzna podkładał ogień pod samochody. Chciał w ten sposób zemścić się na tych, którzy traktowali go „gorzej niż psa”.
Do pierwszego podpalenia doszło na początku maja ubiegłego roku. Spłonął wówczas volkswagen vento, zaparkowany przy ul. Jaczewskiego. Niemal w tym samym czasie płomienie strawiły stojące niedaleko audi. Tej samej nocy spaliła się jeszcze mazda i zaparkowany obok land rover. Płomienie uszkodziły także budynek administracji osiedla. Już pierwsze oględziny wskazywały na podpalenie, ale nie udało się zatrzymać sprawcy.
Niespełna dwa tygodnie później spłonęły kolejne samochody. Przy ul. Gorczańskiej podpalono toyotę auris, a przy ul. Zakopiańskiej audi TT oraz mazdę. Z kolei na parkingu przy ul. Harnasie ktoś podpalił dwa fordy. Po tych pożarach policjanci zatrzymali podejrzanego. Okazało się, że to 45-letni bezdomny - Eryk B. Mężczyzna był już karany. Przyznał się do podpaleń. Wyjaśnił śledczym, że chodził po ulicach i nie wiedział, co ze sobą zrobić. Był załamany, bo nie spał i nie jadł od paru dni. Od trzech lat nie miał domu i sypiał na klatkach schodowych.
Eryk B. tłumaczył, że był „wkurzony na wszystko” i chciał popełnić samobójstwo. Zamiast jednak targnąć się na swoje życie, postanowił wzniecić pożar. Wetknął kilka gazet w zderzak volkswagena i podpalił. To samo zrobił ze stojącą niedaleko mazdą.
W połowie maja wróciła na Czechów. Eryk B. wyjaśnił, że przechodził załamanie nerwowe i „miał dość życia”. Podpalił więc kolejne samochody. Wybierał je przypadkowo. Podkładał ogień i odchodził. Z wyjaśnień mężczyzny wynika, że paląc samochody chciał się zemścić na ludziach. Wyganiano go bowiem z klatek schodowych. Na widok 45-latka mieszkańcy osiedli dzwonili też po straż miejską i „traktowali gorzej niż psa”. Proces Eryka B. Zakończył się w piątek. Ogłoszenie wyroku zaplanowano na 11 grudnia. Mężczyźnie grozi do dziesięciu lat pozbawienia wolności.