Trójka lubelskich naukowców znalazła się w grupie 36 najzdolniejszych uczonych w kraju, których wzięło pod opiekę Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Każdy dostanie milion zł na badania. Warunek: wyniki muszą znaleźć zastosowanie w gospodarce.
Dr Magdalena Frąc z tego samego instytutu dostanie 960 tys. zł na opracowanie innowacyjnego biopreparatu, który będzie wykorzystywany do fermentacji odpadów.
– Chodzi o osady ścieków mleczarskich i odpady z przetwórstwa owoców – wyjaśnia dr Frąc. – Będą poddawane fermentacji w celu pozyskania metanu. Z kolei biogaz zawierający metan będzie potem wykorzystywany np. jako energia elektryczna albo ciepło.
Z badań dr Frąc skorzystają zakłady mleczarskie i przetwórstwa owocowego (badaczka ma już podpisaną umowę o współpracy m.in. z OSM Krasnystaw).
– Unieszkodliwimy odpady, za których utylizację firmy do tej pory musiały płacić – podkreśla dr Frąc. Ale interesują się tym także firmy zajmujące się energią odnawialną.
– Oba projekty są bardzo obiecujące. Zawierają ciekawy aspekt naukowy, ale i praktyczny – zauważa prof. Grzegorz Józefaciuk, wicedyrektor Instytutu Agrofizyki PAN w Lublinie.
Trzecim naukowcem z Lublina wybranym do programu jest dr Arkadiusz Małek z Wydziału Mechanicznego Politechniki Lubelskiej. Będzie pracował nad urządzeniem – elektrolizerem – magazynującym wodór.
– Załóżmy, że mamy piękny dzień i korzystamy z kolektorów słonecznych, które dzięki Słońcu wytwarzają energię, a konkretnie wodór, który może być wykorzystany do produkcji energii – wyjaśnia dr Małek.
– Dzięki elektrolizerowi wodór może być magazynowany i wykorzystany do wytworzenia energii np. w nocy. Albo w pojeździe, który do niego podłączymy.
Naukowiec dodaje, że w Japonii i Stanach Zjednoczonych pojawiają się już pierwsze takie urządzania. – Ale my postawiliśmy sobie cel, żeby zbudować bardziej energooszczędne i pracujące w wysokich temperaturach – podkreśla.
Dyrektor NCBiR prof. Krzysztof Kurzydłowski podkreśla, że poziom wszystkich 113 zgłoszonych na konkurs projektów był wysoki. Dodaje, że wybrane zostały najlepsze, ale to nie znaczy, że tylko takie, których sukces jest z góry zagwarantowany.
– Nagradzamy tych, którzy podejmują możliwie duże ryzyko, czyli sięgają tam, gdzie inni jeszcze nie sięgali – mówi dyrektor centrum. (pap)