We wtorek sanepid znalazł w jadłodajni Bractwa im. Św. Brata Alberta przeterminowaną żywnośc i kazał ją wyrzucić.
Jesień i zima to najcięższy okres dla bezdomnych i skrajnie ubogich. Gdy jest ciepło jadłodajnia przy Zielonej wydaje dziennie ponad 400 posiłków. W okresie jesienno-zimowym jeszcze więcej. - W bazie podopiecznych mamy 900 osób - mówi Agata Świąder-Pitera z ośrodka. - Korzystają one nie tylko z obiadów, ale i z żywności którą dostajemy z Caritasu i z Banku Żywności. Czego jadłodajnia najbardziej potrzebuje? - Głównie chodzi o produkty na zupę - mówi Świąder-Pitera. - Ziemniaki, marchew, pietruszka. Oraz żywność trwała tj. makarony, kasze, konserwy i trwałe tłuszcze.
- Nie może być tak, że biedniejsi muszą jeść żywność przeterminowaną. Wydałem nakaz natychmiastowego usunięcia całego zepsutego jedzenia. Jadłodajnia dostała także mandat, niestety nie miał go kto zapłacić - tłumaczył we wtorek Paweł Policzkiewicz, powiatowy inspektor sanitarny w Lublinie.
Ale to nie rozwiązuje problemów jednego z najstarszych ośrodków dla bezdomnych w mieście, która funkcjonuje dzięki darom.
Ile kosztuje miesięcznie przygotowanie obiadów dla jednej osoby? - 50 złotych - mówi Świąder-Pitera. - Dlatego można także pomóc nam finansowo. Oprócz żywności potrzeba też ubrań. Głównie butów oraz ciepłej odzieży oraz pościeli. - Jeśli los osób bezdomnych i biednych nie jest lublinianom obojętny to prosimy o pomoc - apelują władze ośrodka.