Grzegorz Czelej zamierza wydzierżawić dawny tor łuczniczy obok Globusa i zbudować tam korty tenisowe.
Miejscy radni zajmą się dziś prośbą o wydzierżawienie dawnego toru, którą należące do Czeleja wydawnictwo przesłało do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Były radny, a obecnie senator PiS, chciałby postawić tam kryte korty do tenisa i squasha. Napisała o tym wczoraj "Gazeta Wyborcza”.
Zdaniem dyrektora MOSiR, który teraz zarządza tym miejscem, to dobry pomysł. - Ten teren jest przeznaczony pod rekreację, więc tenis dobrze się w to wpisuje - mówi Mariusz Szmit. - A miasto w najbliższych latach nie będzie w stanie wyłożyć pieniędzy potrzebnych na taką inwestycję. Jeśli jest prywatny inwestor, który chce to zrobić, to czemu nie.
Kim jest osoba, która ma apetyt na tor łuczniczy?
Grzegorz Czelej jest prezesem Klubu Tenisowego 4hand w Lublinie. Klub prowadzi korty już w trzech miejscach: przy Al. Zygmuntowskich (dzierżawi je właśnie od MOSiR), przy ul. Langiewicza (dzierżawi je od Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej) i przy ul. Irydiona.
- Pan Czelej już jest monopolistą na naszym rynku - podkreśla Arkadiusz Nejman, właściciel pojedynczego kortu przy ul. Krasińskiego. - Dyktuje w Lublinie warszawskie ceny.
Sprawdziliśmy. Za godzinę gry na kortach Czeleja od poniedziałku do piątku po południu albo w weekendy trzeba zapłacić 25 zł. Gdy zimą korty przy Al. Zygmuntowskich były przykryte namiotem, ceny sięgały 50 zł za godzinę. A godzinna lekcja gry to wydatek rzędu 75 zł.
Tymczasem kort kryty przy ul. Krasińskiego w Lublinie można wynająć na godzinę za 25 zł, a kort odkryty np. w Zamościu za 15 zł, a w Świdniku za 12 zł. W Świdniku godzinna nauka kosztuje 20 zł, a w Zamościu za cztery lekcje (każda 1,5 godz.) trzeba zapłacić 50 zł.
- A i tak, nawet przy takiej różnicy cen, wszyscy grają u Czeleja, bo w Lublinie jest kortów jak na lekarstwo - mówi pan Andrzej, pasjonat tenisa od 30 lat. - Może więc zamiast dawać mu kolejne miejsce do zarobku, powinno się ogłosić konkurs na zbudowanie nowej hali tenisowej, w którym wystartuje każdy chętny?
- Oczywiście, możemy rozważyć formułę otwartego konkursu. To temat do rozmowy z radnymi - odpowiada Szmit. - Tyle że do tej pory nikt inny poza panem Czelejem nie zgłosił się do nas z żadną propozycją odnośnie tego terenu.
Podobnie mówi sam senator. - Trudno mi przepraszać za to, że chcę coś zbudować. Od wielu lat ten teren jest pusty, każdy mógł się zgłosić. Nie było chętnych - podkreśla Czelej. - Zgłosiłem się dopiero ja. I nie dlatego, żeby na tym zarabiać, tylko po to, żeby rozwijać tenis w Lublinie.