Z Warszawy do Krakowa można pojechać pociągiem, autobusem albo polecieć samolotem. Bilety na pierwsze dwa środki transportu kosztują po kilkadziesiąt złotych, przelot – kilkaset złotych. Co wybiorą posłowie nawołujący do oszczędzania? Jasne, że samolot. W przyszłorocznym budżecie zarezerwowano pieniądze na 10 tys. biletów lotniczych.
Na przyszły rok zaplanowano w budżecie prawie sześć i pół miliona zł na zagraniczne wojaże posłów. Tylko 1/3 tej sumy dotyczy naprawdę ważnych wyjazdów związanych z UE. Na podróże krajowe przeznaczono blisko 10 milionów zł. – To planowane wydatki – mówi Izabella Sierakowska, posłanka SLD z Lublina. – I nie wszystkie pieniądze muszą zostać wydane. Ale teraz, kiedy czekają nas trudne reformy i zaciskanie pasa, takie podróże nie powinny przekraczać granic zdrowego rozsądku.
Niektórzy posłowie mają na koncie kilkadziesiąt wyjazdów rocznie. Posłowie z Lubelszczyzny są znacznie skromniejsi. Jan Byra z SLD pięć razy odwiedził Ukrainę. Uczestniczył np. w konferencji z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Robert Luśnia był w Anglii i we Włoszech. Kilku posłów zaliczyło pojedyncze wyjazdy.
– Posłowie wyjeżdżają na zaproszenie organizacji międzynarodowych, UE i w ramach grup bilateralnych. Nasi posłowie jadą do Niemiec, a Niemcy przyjeżdżają do nas – dowiedzieliśmy się w Kancelarii Sejmu. Kto wydaje zgodę na wyjazd? Marszałek Sejmu.
– Marszałek Borowski na pewno będzie apelował do posłów o ograniczenie wyjazdów. Powinien też być, i myślę że będzie, znacznie surowszy w wydawaniu decyzji o wyjeździe – podkreśla Izabella Sierakowska.
Jednak wydatki na wojaże posłów stale rosną. W 2002 roku zaplanowano na ten cel 4,7 miliona zł. Na przyszły rok o 2,5 mln zł więcej. Jeżeli wszystkie pieniądze zostaną wydane, to za każdego posła zapłacimy 38 tys. zł. O 10 tys. więcej niż rok temu. Gdzie tu oszczędności?
Prof. Stanisław Michałowski - prodziekan Wydziału Politologii UMCS.
na posłów. Jestem w stanie zrozumieć wyjazdy do Brukseli. Ale już dodatkowych funduszy na podróżowanie po kraju nie rozumiem. Posłowie otrzymują bardzo wysokie diety i prawie 10 tys. miesięcznie na prowadzenie biur. To powinno im wystarczyć. Tym bardziej że ci sami posłowie i rząd domagają się zaciskania pasa od pielęgniarek czy górników.