- Nieumyślne zaprószenie ognia wydaje się w tym momencie najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru w szpitalu na rogu ul. Radziwiłłowskiej i 3 Maja – poinformowała dziś Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Ponad 60 strażaków z 17 zastępów walczyło z żywiołem przez ponad pięć godzin. Ośmiu z nich z podejrzeniem zatrucia tlenkiem węgla zabrały karetki. Na szczęście nikomu, także z pacjentów i personelu szpitala, nic się nie stało.
– Prokurator z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa przeprowadził oględziny miejsca pożaru – mówi Beata Syk-Jankowska. – Przesłuchiwani są świadkowie tego wydarzenia. Śledczy chcą również zapoznać się z dokumentacją techniczną, m.in. w zakresie tego, czy były prowadzone przeglądy instalacji na terenie szpitala.
Poza tym prokuratorzy zwrócili się do Państwowej Inspekcji Pracy o przeprowadzenie kontroli z zakresu przestrzegania przepisów BHP w firmie, która prowadziła remont szpitala.
Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną pożaru mogła być nieostrożność robotników, którzy pracowali przy remoncie kliniki. Budowlańcy zgrzewali na dachu papę za pomocą palników. Łatwopalna konstrukcja dachu szybko zapłonęła.
– Na tym etapie śledztwa nie można wykluczyć także innych przyczyn pożaru – zaznacza Syk-Jankowska.
Szpital szacuje, że straty po pożarze sięgają nawet 8 milionów zł. Ogień strawił doszczętnie jedno skrzydło: magazyny i 15 łóżek szpitalnych. Na razie klinika nie będzie przyjmować nowych pacjentów. Lekarze mają jedynie udzielać doraźnej pomocy w izbie przyjęć.