Zaległości w płaceniu alimentów to sprawy zbyt osobiste, żeby mówić o nich ubiegając się o fotel prezesa klubu - twierdzi Grzegorz Bednarz, odnosząc się do informacji o jego czarnej przeszłości.
Mało tego. Kilka lat temu policjanci mieli zatrzymać Bednarza w celu odbycia kary w jednym z zakładów karnych. Chodziło o zaległości w płaceniu alimentów.
Ustaliliśmy też, że w 2004 roku policja zajmowała się sprawą wyłudzenia przez Bednarza kredytu z banku, a także sprawą wystawiania przez niego czeków bez pokrycia na łączną kwotę 32 tys. zł.
Sam Bednarz od wszystkiego się odciął. - Nic nie wiem o takich postępowaniach - stwierdził na naszych łamach.
Teraz jednak prezes zmienił zdanie. W poniedziałek przysłał do naszej redakcji obszerne oświadczenie w tej sprawie. Zastrzegł jednak, że może być ono opublikowane jedynie w całości.
Bednarz napisał, że nigdy nie miał zamiaru niczego ukrywać. Ale uznał, że kontrowersyjne incydenty z jego życia są jego osobistą sprawą i w kontekście pracy w Motorze nie mają znaczenia. Mimo to prezes twierdzi, że w rozmowach z przedstawicielami klubu powiedział o kwestiach, które opisaliśmy.
Innego zdania są członkowie zarządu. - To nieprawda, nic nam nie powiedział - odpiera Marek Sadowski, wiceprezes klubu.
Bednarz napisał też, że rzekome wyłudzenia były związane z tym, że ukradziono mu portfel wraz z kartami kredytowymi i z numerami PIN, a także z kradzieżą dwóch czeków podpisanych in blanco. Jak twierdzi prezes, w ten sposób doszło do wypłaty pieniędzy z kart i realizacji czeków.
Bednarz miał o tym powiadomić bank. Ale nie udało mu się dojść do zgody, co do zasad spłaty debetu. Bank skierował sprawę do prokuratury. A Bednarz, jak tłumaczy, posłuchał adwokata, który doradził mu dobrowolne poddanie się karze.
O zaległościach w alimentach prezes Motoru nie chce mówić. Twierdzi, że to sprawy zbyt osobiste. Ale, jego zdaniem, podobne problemy nie przeszkadzają np. politykom w pełnieniu funkcji państwowych.
Zdaniem prezesa, zdarzenia, które go spotkały, nie powinny wpływać na wydawanie negatywnych opinii na jego temat. Mało tego. W poniedziałek Bednarz zapowiedział na naszych łamach, że nie widzi powodu, aby rezygnować z prezesury.
- Wręcz przeciwnie, zamierzam realizować to, co zapowiadałem wcześniej - podkreślił.
Bednarz może jednak stracić stanowisko na wniosek pozostałych członków zarządu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że członkowie zarządu już porozumieli się w tej sprawie. Zarząd ma zebrać się we wtorek.
- Jeśli posiedzenia nie zwoła prezes, zrobimy to sami, a jego o tym poinformujemy. Mamy takie prawo - mówi jeden z członków zarządu.
- Jeśli z jakichś powodów zarząd nie odwoła Bednarza, to ja złożę rezygnację. Nie widzę możliwości współpracy z tym panem - wyjaśnia Sadowski.
Oświadczenie Grzegorza Bednarza:
Lublin, 3 maja 2009 r.
Oświadczenie
W minionym tygodniu w lubelskich mediach pojawiły się artykuły dotyczące mojej osoby i przeszłości. W związku z faktem, że były w nich poważne nieścisłości, czuję się w obowiązku ustosunkować do tych informacji, zwłaszcza że od kilku dni stałem się osoba publiczną z racji objęcia stanowiska prezesa Lubelskiego Klubu Piłkarskiego Motor Lublin. Zdaję sobie sprawę (tak jak i zdawałem sobie sprawę przed objęciem prezesury), że osoby pełniące eksponowane publiczne funkcje poddawane są różnym formom oceny, także ocenom dotyczącym spraw prywatnych. Nigdy nie miałem zamiaru niczego ukrywać, zdając sobie sprawę, że takie działanie nie miałoby najmniejszego sensu. Uważałem natomiast, że kontrowersyjne dla wielu incydenty z mojego życia są moja osobistą sprawą i w kontekście moich planów pracy dla dobra Motoru nie maja znaczenia. W rozmowach z przedstawicielami klubu i zarządu powiedziałem, bez wdawania się w szczegóły, o kwestiach poruszanych później na łamach prasy. Informacje te przekazałem kolegom wcześniej, zanim jeszcze ukazały się one w mediach. Dziwię się więc wypowiedziom udzielonym mediom przez niektórych moich kolegów, że są wszystkim zaskoczeni. Tego faktu w tym miejscu komentował nie będę, natomiast skomentuję kilka innych tzw. faktów medialnych.
Zacznę od kwestii rzekomych wyłudzeń. Nie miały one miejsca, zdarzenia te były związane z kradzieżą mojego portfela (i to dwukrotnie w odstępie jednego roku) wraz z moimi kartami kredytowymi i z numerami PIN. Skradziono mi wtedy także dwa podpisane in blanco czeki oraz wypłacono pieniądze z kart kredytowych i zrealizowano wypłaty z czeków. O kradzieży powiadomiłem najszybciej jak mogłem bank. Mimo wielu pertraktacji z bankiem nie udało się dojść do zgody co do zasad spłaty debetu, powstałego w wyniku nieuprawnionego wybrania pieniędzy z kart kredytowych i nieuprawnionego zrealizowania czeków. Pośrednictwo mediatora w postępowaniu polubownym też nie przyniosło skutku, gdyż bank stawiał warunki nie do spełnienia, jeżeli chodzi o spłacanie karnych odsetek. Byłaby to tzw. spirala odsetkowa, którą zna wiele osób zadłużonych w bankach i które przez taką spiralę odsetkową zbankrutowały. Nie znam jeszcze przypadku, żeby w Polsce klient wygrał z bankiem. Bank chcąc odzyskać swoje pieniądze skierował sprawę do prokuratury. Aby nie być dłużej szantażowanym przez bank, widząc brak szans na rozwiązanie problemu na moją korzyść, adwokat doradził mi dobrowolne poddanie się karze. Sprawy zostały wyjaśnione i zakończone w roku 2007.
Co do drugiej kwestii, dotyczącej alimentów i spraw z tym związanych, uznaję, że są to sprawy nazbyt osobiste. Podobne problemy spotykały wiele osób, dotyczą nawet powszechnie znanych polityków, co nie przeszkadzało i nie przeszkadza im pełnić niezwykle odpowiedzialne funkcje państwowe. Pozwolę więc sobie w tej kwestii zachować prywatność, co nie znaczy, że rzecz uważam za niebyłą.
W świecie ludzi finansów i wśród inwestorów, którzy mnie znają od dawna funkcjonuję, jako osoba solidna i rzetelna w działaniach. Cenione są m.in. moja operatywność, odwaga i skuteczność w podejmowaniu i realizowaniu decyzji, czasem niepopularnych, a także moja umiejętność budowania zespołów.
Kierując się takimi przesłankami podjąłem się ratowania klubu Motor, którego wiernym kibicem jestem od 1976 r., od kiedy zamieszkałem w Lublinie.
Przedstawiłem w kilku punktach obecnemu zarządowi klubu, opracowany przeze mnie i znanych mi specjalistów z dziedziny finansów (wykładowców Szkoły Głównej Handlowej) sensowny i realny plan naprawczy, wyprowadzenia klubu z tarapatów finansowych i jestem nadal gotowy ten plan zrealizować (wspólnie ze specjalistami o których wspomniałem).
Dodam, że żaden członek zarządu w naszym klubie nie może podejmować decyzji jednoosobowo, a jedynie może składać propozycje jako proponowaną uchwałę do zatwierdzenia przez zarząd lub walne zebranie stowarzyszenia. Niech ten fakt uspokoi niedowiarków, którzy obawiają się niejasnych działań.
Jednymi z pierwszych uchwał jakie podjął obecny zarząd klubu na mój wniosek, są uchwały dotyczące:
-przeprowadzenia inwentaryzacji majątku, zobowiązań prawnych i finansowych, kontraktów oraz innych zaległych spraw klubu na dzień 30.04.2009 oraz
-przeprowadzenia inwentaryzacji i podsumowania dotychczasowej działalności grup młodzieżowych Motoru oraz sporządzenia sprawozdania z dotychczasowej działalności koordynatora d.s. szkolenia grup młodzieżowych w klubie. Termin zakończenia obu inwentaryzacji określiliśmy w uchwale na 21 maja br.
Trzeba dokładnie podsumować i rzetelnie ocenić wszystkie działania władz klubu do tego terminu (30.04 2009.) i oddzielić je od tego co zarząd i klub zrealizuje po tej dacie. W przeszłości bowiem mogły zdarzyć się członkom poprzedniego zarządu decyzje nie do końca zgodne z interesem klubu, dlatego zależy mi na ujawnieniu takich spraw (jeśli istnieją) oraz poddaniu ich ocenie przez komisję rewizyjną i walne zebranie członków LKP Motor Lublin.
Chcę zrealizować swoje deklaracje dotyczące planu naprawczego klubu, w szczególności poprawienia jego finansów, wypłacalności oraz usamodzielnienia Motoru pod względem finansowym, poprzez m.in. utworzenie Spółki Akcyjnej Motor Lublin.
Pomimo pokazania przez media mojej osoby w tak negatywnym świetle jak ostatnio, uważam że losowe zdarzenia, jakie spotkały m.in. mnie, nie powinny wpływać na wydawanie jednoznacznie negatywnych opinii o mojej osobie.
Mimo niefortunnego startu medialnego jestem otwarty na współprace z mediami, odnośnie przejrzystości i pełnej jawności moich działań w klubie oraz działań podejmowanych przez zarząd. Mediom i wszystkim, którzy chcą i mogą Motorowi pomóc, życzę co najmniej tak pozytywnego nastawienia i zaangażowania w działania dla dobra klubu jak moje oraz moich sympatyków i partnerów w działaniu. Bo tacy ludzie są ze mną i mnie cały czas wspierają, i według ich deklaracji wspierać mnie będą nadal.
Dlatego wszystkich proszę o rozwagę, cierpliwość i w miarę możliwości pomoc w skutecznej realizacji planu naprawczego dotyczącego funkcjonowania naszego klubu.
Z poważaniem
Grzegorz Bednarz
Prezes LKP Motor Lublin