Rada Miasta przyjęła prezydenckie sprawozdanie z wykonania budżetu Lublina za rok 2020. Dochody wyniosły 2 mld 398 mln zł, wydatki ponad 2 mld 487 mln, a dług miasta zbliżył się na koniec roku do 1,7 mld zł.
Dla miejskiej kasy miniony rok był ciężki. – Znaleźliśmy się z dnia na dzień w sytuacji recesji – przypomina radny Dariusz Sadowski, przewodniczący prezydenckiego klubu radnych.
Do wielu budżetowych „szufladek” nie trafiło tyle pieniędzy, ile spodziewały się władze Lublina, gdy w grudniu 2019 r. układały plan finansowy na zeszły rok. Radykalnie spadły wpływy z biletów komunikacji miejskiej, opłat za postój w Strefie Płatnego Parkowania, czy też za pobyt w przedszkolach i żłobkach.
– Dochody zostały wykonane w 93,7 proc. – informuje Lucyna Sternik, skarbniczka miasta. Zeszłoroczne dochody miasta były o 40 mln zł wyższe w porównaniu z tymi z 2019 r. Dlaczego zatem Ratusz mówi o recesji? Ano dlatego, że wcześniej przyrost dochodów liczony rok do roku potrafił nawet przekraczać 200 mln zł.
W marcu 2020 r. miasto zaczęło zaciągać finansowy hamulec, odkładając część wydatków na później. Rządzący miastem skarżą się na mniejszą, niż oczekiwali, pomoc od rządu, bo Lublin dostał dofinansowanie tylko w pierwszym rozdaniu pieniędzy z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych.
W kolejnych dwóch rozdaniach takiego wsparcia już nie było. – Samorządy niezbyt lubiane przez rząd zostały pominięte przy podziale pieniędzy z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych – podkreśla przewodniczący Sadowski. Przekonuje, że prezydent i skarbniczka dobrze poradzili sobie w trudnej sytuacji. – W tych okolicznościach nie dało się wycisnąć więcej.
Zadłużenie miasta, jak co rok, wzrosło. – Na koniec roku wyniosło 1 651 161 764,91 zł – informuje skarbniczka. Rosnący dług miasta, zazwyczaj mocno krytykowany przez opozycyjnych radnych Prawa i Sprawiedliwości, tym razem nie był przez nich wytykany. Krytyka PiS dotyczyła czegoś innego.
– Obraz zarządzania miastem nie jest najlepszy – ocenia Piotr Gawryszczak, przewodniczący klubu radnych PiS, którego zdaniem „w Ratuszu nie dzieje się najlepiej”. Przypomina opublikowane niedawno wyniki kontroli przeprowadzonej przez Urząd Miasta w miejskich instytucjach kultury. Na pięć zbadanych, trzy wypadły źle.
Kontrolerzy ustalili m.in. to, że Ośrodek „Brama Grodzka-Teatr NN” nie egzekwował zaległego czynszu od firmy, która wynajmowała w jego siedzibie lokal na restaurację. Z kolei Galerii Labirynt wytknięto m.in. to, że ustalony przez nią czynsz za 50-metrowy lokal za 100 zł miesięcznie.
– Straciliśmy jako miasto wiele tysięcy złotych na niegospodarności, której się dopuścili. A przecież takie rzeczy możemy nazwać naruszeniem dyscypliny finansów publicznych, a za to są pewne konsekwencje – stwierdza Gawryszczak. – Nie możemy nad tym przejść do porządku dziennego – twierdzi przewodniczący. Krytykuje też zarządzanie Strefą Płatnego Parkowania oraz systemem Lubelskiego Roweru Miejskiego.
– Próby dyskredytowania prezydenta są strzelaniem ze ślepaków – przekonuje radna Anna Ryfka z klubu prezydenta Żuka. – Ta praca, te sukcesy same się bronią. Są dostrzegane przez mieszkańców, innych włodarzy miast, przez różnego rodzaju instytuty badań rynkowych i społecznych – dodaje Ryfka i przypomina rankingi, w których Lublin wypadł dobrze.
Inni radni nie kwapili się już do dyskusji nad miejskimi finansami. Większościowy klub prezydencki, zgodnie z zapowiedzią, zagłosował za zatwierdzeniem prezydenckiego sprawozdania z wykonania budżetu za rok 2020 i udzieleniem mu absolutorium. Klub PiS, jak zapowiadał, głosował przeciw. Niezrzeszony radny Stanisław Brzozowski jako jedyny wstrzymał się od głosu.