Prokuratorzy ze Świdnicy wystąpił o uchylenie immunitetu Robertowi Bednarczykowi, byłemu szefowi Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Chcą, by odpowiedział za utratę służbowej broni.
Jeśli wniosek zostanie uwzględniony, Bednarczyk usłyszy w prokuraturze zarzut nieumyślnej utraty służbowego pistoletu Glock z amunicją. Grozi za to do roku pozbawienia wolności.
Prokurator stracił broń w lutym 2006 roku. Objął wówczas stanowisko szefa lubelskiej prokuratury. Twierdził, że pistolet zginął mu z metalowej szafy w jego gabinecie.
- To był pierwszy dzień, kiedy z niej korzystałem - tłumaczył nam, gdy po raz pierwszy pisaliśmy o sprawie. - Rano zostawiłem w niej broń, szelki, zapasowy magazynek. Pracowałem do późna. W domu zorientowałem się, że nie mam przy sobie pistoletu.
Bednarczyk - jak mówił - wrócił do pracy, by sprawdzić, czy Glock znajduje się w szafie. Ale go tam nie było. Oprócz niego zginęły szelki i magazynek.
Najpierw śledztwo prowadziła Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu. Zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy kradzieży. Postępowanie wznowiono po tym, jak Bednarczyk stracił stanowisko. Tym razem prowadziła je prokuratura w Świdnicy.
Śledczy doszli do wniosku, że pistolet został skradziony, ale umorzyli śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy. Drugi wątek śledztwa dotyczył ustalenia, czy Bednarczyk jest odpowiedzialny za utratę broni. Prokuratorzy uznali, że tak. I dlatego chcą, by Bednarczyk stanął przed sądem dyscyplinarnym.