Miasto zdecydowało się na wyeksponowanie skrytych pod ziemią pozostałości po cerkwi, która stała na pl. Litewskim do międzywojnia. Stare mury będą widoczne przez szklane płyty wmontowane w nawierzchnię. Ogłoszono to wczoraj, już oficjalnie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Wczorajsza decyzja kończy rozważania nad tym, czy odsłonięte fundamenty zostaną w całości zasypane z powrotem, czy też jakaś ich część będzie widoczna po przebudowie placu. To, by mury dawnej świątyni jednak wyeksponować zalecali miastu konserwatorzy zabytków. Ratusz uległ ich namowom i zdecydował, że część fundamentów będzie można oglądać.
– Na pewno nie będzie to odzwierciedlenie całości usytuowania cerkwi – zastrzega Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Najprawdopodobniej w kilku miejscach będzie grube szkło pokazujące mury – dodaje. Całość ma być opatrzona stosowną informacją o cerkwi zburzonej w latach 20. ubiegłego stulecia. – Pokazujemy historię naszego miasta taką, jaka ona była. Również z tego okresu, kiedy Polska nie była niepodległą a władze carskie zlokalizowały na placu cerkiew.
Prawosławna świątynia została konsekrowana w roku 1876, a w historii tego placu była epizodem trwającym niewiele dłużej, niż obecność pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej (1945–1990). Zarówno cerkiew jak i pomnik były postrzegane jako symbol obcej dominacji. Z tego powodu świątynię ostatecznie rozebrano w 1925 r., a pozyskane z niej cegły zostały użyte do budowy Domu Żołnierza przy dzisiejszej ul. Żwirki i Wigury.
Cerkiew zrównano z ziemią, ale pod ziemią pozostały jej fundamenty. Ich odkrycie nie jest dla nikogo zaskoczeniem w przeciwieństwie do ich stanu. Stąd decyzja, by część murów wyeksponować. Koszty takiej operacji wstępnie oszacowano na 300 tys. złotych.
Pieniądze to jedna kwestia, drugą jest czas. – Nie przewidujemy opóźnienia – odpowiada prezydent pytany, czy decyzja o ekspozycji murów nie sprawi, że przebudowa placu zakończy się później.
– Firma, która wygrała przetarg jest przygotowana na to, żeby przerzucać pracowników i sprzęt w inną część placu. Nie przewidujemy też zmiany decyzji o pozwoleniu na budowę, ponieważ będzie to zrobione w ramach „nieistotnej zmiany dokumentacji” – zapowiada Żuk. – Na pewno nie będzie to kolidowało z ulokowaną obok fontanną i innymi urządzeniami.