Sypie się narracja prokuratury Zbigniewa Ziobro w sprawie rzekomej łapówki za wybudowanie wieżowca w Lublinie. Prokurator prowadzący sprawę dostał lekcję od prezydenta Krzysztofa Żuka na temat funkcjonowania samorządu i tego, jak należy sprowadzać inwestorów
W czwartek w Sądzie Rejonowym w Lublinie odbyła się kolejna rozprawa w sprawie prowokacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Akcja służb miała na celu zdyskredytować byłych i obecnych miejskich urzędników. Śledczy uważają, że grupa osób domagała się 1 mln złotych łapówki w zamian za pomoc w załatwieniu budowy wieżowca o wysokości niemal 100 metrów.
W tej sprawie 3 grudnia 2019 roku CBA zatrzymało byłego przewodniczącego Rady Miasta Lublin Piotra Kowalczyka, krewnego Przemysława Czarnka (PiS) Mariusza P., architekta Adama M. oraz pośrednika nieruchomości Macieja Sz. Ostatni z wymienionych przyznał się do powoływania się na wpływy u urzędników państwowych i samorządowych oraz próby wzięcia łapówki. Nikt z pozostałych nie przyznaje się do winy.
Lekcja o samorządzie
Od początku było wiadomo, że jednym z kluczowych świadków w tej sprawie będzie Krzysztof Żuk. To właśnie w gabinecie prezydenta 10 października 2019 roku doszło do spotkania oskarżonych i podstawionego agenta z Krzysztofem Żukiem oraz Ewą Bogutą, dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta Lublin.
Na wstępie prezydent zaznaczył, że to spotkanie traktował identycznie, jak każde inne z inwestorem, który chce stworzyć w mieście dodatkową powierzchnię biurową. Jest ona niezbędna do przyciągnięcia do Lublina kolejnych firm, które stworzą miejsca pracy dla mieszkańców.
Prokurator Norbert Kudyk dociekał, czy ktokolwiek z oskarżonych rozmawiał wcześniej z prezydentem o planowanej inwestycji. Krzysztof Żuk odpowiadał spokojnie, że w tej sprawie odbyło się tylko jedno spotkanie, podczas którego ustalono, że ewentualna koncepcja wieżowca zostanie przedstawiona na posiedzeniu Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej. To doradcze ciało prezydenta miasta, które zajmuje się inwestycjami, zanim inwestor dostanie zgodę na budowę.
-Wszystkie spotkania z inwestorami odbywają się w podobny sposób, niezależnie od tego czy jest to inwestor prywatny, czy publiczny. Na przestrzeni ostatnich lat nie było inwestora, który nie chciałby się spotkać z prezydentem. Spotykałem się nawet z prezesem Sądu Okręgowego w Lublinie, który chciał zmiany planu miejscowego na potrzeby budowy budynku sądu - przekonywał Krzysztof Żuk.
Śledczy nie odpuszczał. Chciał się dowiedzieć, czy podczas tego spotkania Krzysztof Żuk lub ktokolwiek z obecnych urzędników wydał nieformalną zgodę na powstanie wieżowca.
-Nie. Zeznałem, że żadnej nieformalnej zgody nie było i być nie mogło. Nikt nie składał takiej deklaracji. Stwierdzenie, że ten wniosek inwestora zostanie skierowany do MKUA pokazuje, że chcieliśmy dochować zasady transparentności i szczególnej staranności w zakresie zagospodarowania przestrzeni - tłumaczył prezydent.
Prokurator dowiedział się, że dobry gospodarz ma zawsze czas na spotkania z inwestorami, by dalej rozwijać miasto. W trakcie swoich kadencji Krzysztof Żuk odbył kilka tysięcy spotkań z osobami, które chciały zainwestować w Lublinie swoje pieniądze. Podkreślał, że takie rozmowy odbywały się, zarówno późnymi popołudniami i wieczorami, jak i w weekendy. Wszystko po to, by zachęcić wielkie firmy do stworzenia tysięcy nowych miejsc pracy.
Sypie się narracja prokuratora
Kilkukrotnie, zarówno wobec prezydenta Krzysztofa Żuka, jak i Małgorzaty Żurkowskiej, wyraźnie poirytowany prokurator próbował zadawać pytania zawierające jawną sugestię, jak świadek powinien odpowiedzieć. W związku z tym jego pytania zostały uchylone.
Zeznania prezydenta obaliły linię prokuratury, która za jeden z głównych zarzutów podniosła omawianą na spotkaniu w Ratuszu kwestię „przełamywania oporu społecznego”. W trakcie rozprawy obrona poprosiła Krzysztofa Żuka o wyjaśnienie, na czym polega to zjawisko.
-Na odpowiedniej komunikacji, wyjaśnianiu, budowaniu kompromisów i setkach spotkań, aby wyjaśnić wszystkie wątpliwości mieszkańców. To legalne działania. W tym znaczeniu kompetencje Piotra Kowalczyka są duże. Budowanie kompromisów było istotną cechą piastowanej przez niego funkcji przewodniczącego Rady Miasta Lublin - dodał Żuk.
-W przestrzeni miasta dokonywane inwestycje zawsze wywołują opór społeczny, mniejszy lub większy. Przykładem była modernizacja al. Racławickich i ul. Lipowej, która wywołała opór mieszkańców. Trzeba było spotykać się z mieszkańcami, a w niektórych przypadkach musieliśmy dokonać korekty dokumentacji - wyjaśniał prezydent.
W podobnym tonie odpowiadała Małgorzata Żurkowska, która jest głównym urbanistą Lublina. - Przypuszczam, że każdy, nawet parterowy budynek, wywołałby opór społeczny na osiedlu LSM – zeznała. Zastępca dyrektora Wydziału Planowania również zaprzeczyła tezie postawionej przez prokuraturę, by kiedykolwiek doszło do wydania jakiejkolwiek nieformalnej zgody na wybudowanie budynku w mieście. - Absolutnie nie potwierdzam. Nie przypominam sobie o jakiś nieformalnych działaniach.
Następna rozprawa została zaplanowana na 3 października tego roku.