Komenda Główna Policji prosi o informacje na temat handlu stłuczkami w naszym regionie. Gwarantuje dyskrecję
w redakcji pojawili się kolejni pokrzywdzeni mieszkańcy Lublina. Sprawą zajmuje się już Komenda Główna Policji, która prowadzi wewnętrzne śledztwo i prosi wszystkich pokrzywdzonych
o kontakt.
Nasze informacje o korupcji na Lubelszczyźnie potwierdza także warszawski reporter Radia Zet oraz kolejni mieszkańcy regionu. – Miałem wypadek na ul. Diamentowej – opowiada Jerzy U. z Lublina. – Pojawiła się policja, zaraz potem laweta firmy, która ma spisaną umowę z policją. Facet ściągnął ściągarką z zaspy mojego fiacika i zawiózł do swojego warsztatu. Na miejscu chciał za to 300 zł. Odmówiłem, mam ubezpieczenie i nie miałem przy sobie gotówki. Mieliśmy się dogadać po orzeczeniu orzecznika z PZU. Gdy powypadkowy szok minął, przypomniałem sobie o kuzynie z warsztatem. Razem pojechaliśmy odebrać mój samochód. Po awanturze zażądano ode mnie 490 zł za holowanie, w tym 15 zł za każdy dzień postoju pod warsztatem. Na parkingu strzeżonym płaci się pięć zł. Na rachunku dostrzegłem pozycję – usługa dźwigowa za 160 zł! Na lawecie była tylko wyciągarka. Gdy zaprotestowałem, usłyszałem, żebym się nie przejmował, bo PZU zapłaci. Ale przecież stanie się to z pieniędzy z naszych składek. W końcu zbiłem cenę do 400 zł. Ta sama trasa na lawecie innej firmy kosztowałaby mnie tylko 100 złotych, czyli orżnęli mnie aż na czterokrotnie wyższą sumę.
Podobne sygnały, że coś się złego dzieje na Lubelszczyźnie otrzymał znany warszawski reporter Radia Zet Dariusz Prosiecki. – Od trzech miesięcy zajmuję się sprawą skorumpowania policjantów przez firmy holownicze i warsztaty blacharskie. Otrzymywałem także telefony od poszkodowanych mieszkańców Lublina i okolic. To duży problem, który objął cały kraj. Komenda Główna nie rozwiąże go w ciągu kilku dni – uważa D. Prosiecki.
Komenda Główna Policji nie chowa głowy w piasek i stara się nieprawidłowości w pracy policji wyeliminować. Jednym ze sposobów jest prośba o kontakt wszystkich tych, którzy padli ofiarą układów policjantów i firm holowniczo-blacharskich. KGP zapewnia, że dane pokrzywdzonych nie wyjdą poza Biuro Spraw Wewnętrznych. – Prosimy, by ludzie przestali się bać i informowali nas o nieprawidłowościach w szeregach policji – mówi Zbigniew Matwiej z Biura Prasowego Komendy Głównej Policji w Warszawie. – Rocznie mamy kilkadziesiąt spraw tego typu i jeśli udowodnimy, że funkcjonariusz łamał prawo, zostaje wydalony z naszych szeregów.
Lidia Dzierba