Średnio w klasie jest 16 uczniów - najmniej w całej Polsce. Ale są też takie szkoły w naszym regionie, gdzie w ławkach siedzi tylko trójka dzieci. - Sprzyja to nauce. Efekty widać po wynikach egzaminów - przekonują nauczyciele.
- W bieżącym roku szkolnym średnia liczba uczniów w klasie w szkole podstawowej w naszym regionie to 16,44 - podaje Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty. - Lubelskie jest też w czołówce pod względem liczby małych szkół, takich do 70 uczniów. W ubiegłym roku było ich 258, w tym już 328. Uczy się w nich ok. 14 tys. dzieci.
W podlubelskich Płouszowicach w podstawówce uczy się 130 dzieci (łącznie z zerówką). - Najmniejsza klasa ma 10 uczniów. To pierwszaki. Najliczniejsza jest klasa VI , która liczy 26 osób. - mówi Beata Dzierżak, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Płouszowicach. - Moim zdaniem powinniśmy dążyć do tego, aby obniżać liczbę uczniów w klasie, a nie ją podwyższać - dodaje.
Nie jest to odosobniona opinia. - Dzięki małym klasom podnosi się jakość pracy - przekonuje Anna Kutwa, dyrektor Szkoły Podstawowej w Stasinie (powiat lubelski). - Nauczyciele mają lepszy kontakt z uczniami i większy nadzór nad nimi. Zwiększa się też bezpieczeństwo. Zdecydowanie sprzyja to nauce i daje przewagę nad innymi większymi szkołami. Efekty widać po wynikach, jakie szóstoklasiści osiągają na sprawdzianie.
- Z mojego punktu widzenia, mało liczne klasy to dobrze dla poziomu nauki. Również dla nauczycieli, bo dzięki temu mają pracę - argumentuje kurator Babisz. - Gorzej wygląda to z punktu widzenia samorządów.
W naszym województwie ewenementem jest gmina Hanna (powiat włodawski). - Jesteśmy jedyną w Polsce gminą, która nie prowadzi żadnej szkoły, ale żadna placówka nie została zamknięta. Wszystkie prowadzone są przez fundacje i stowarzyszenia - podkreśla Grażyna Kowalik, wójt gminy Hanna.
Najmniejsza jest Szkoła Podstawowa w Dańcach, w której uczy się 13 dzieci. - W pozostałych placówkach jest od 22 do 73 uczniów. Są klasy liczące tylko 3-4 uczniów - podaje Kowalik.
Jak przekonuje, swoich decyzji o przekazaniu szkół innym podmiotom, nie żałuje. Nie tylko dlatego, że dzieci mają bliżej do szkoły. - Nauczyciele zarabiają mniej, ale mają pracę. Bardziej się też starają, bo ich zarobki uzależnione są od liczby dzieci - dodaje wójt gminy Hanna.
(łm)