Najmniejsza nagroda: 400 zł. Najwyższa: 32 tys. zł. Dopiero po kilku tygodniach zadawania pytań w końcu poznaliśmy listę nagrodzonych urzędników marszałka Jarosława Stawiarskiego. Ale 15 proc. pracowników o premii mogło tylko pomarzyć.
W czerwcu po korytarzach urzędu zaczęły krążyć plotki o kilkudziesięciotysięcznych wypłatach dla niektórych dyrektorów. Mówiło się też, że to premie z okazji przypadającego na 27 maja Dnia Samorządu Terytorialnego. Po raz pierwszy o nagrody zapytaliśmy urząd przed miesiącem. Na odpowiedź czekaliśmy dziewięć dni. Gdy w końcu przyszła, brzmiała tak: – Z okazji Dnia Samorządu UMWL nie przyznał pracownikom nagród finansowych – odpisał Remigiusz Małecki (PiS), rzecznik marszałka.
Zapytaliśmy więc jeszcze raz. O to, kto nagrody dostał, w jakiej wysokości i z jakiego powodu. Tym razem urząd na odpowiedź potrzebował sześciu dni. Ale z niej również niewiele wynikało: – Średnia wysokość wszystkich przyznanych nagród wyniosła 2283 zł – podał Małecki. – Średnia na stanowiskach urzędniczych to 2091 zł, a na stanowiskach kierowniczych – 4929 zł.
Dopiero gdy zapytaliśmy w trybie dostępu do informacji publicznej (może to zrobić każdy), udało nam się poznać skalę zjawiska. Urząd przyznał, że finansowo nagrodził 1014 osób. Wydał na to 2.326.750 zł. Dostaliśmy też listy. Ale tylko przy 22 pozycjach są podane nazwiska – to urzędnicy pełniący funkcję publiczną lub którzy się zgodzili na podanie danych o nagrodach. Przy zdecydowanej części nazwiska są wykreślone.
Nagrody – Urząd Marszałkowski w Lublinie
Z „jawnej” grupy najmniej, bo jedynie 1300 zł, dostała Gabriela Janicka (kieruje oddziałem zezwoleń na usunięcie drzew i krzewów). Niewiele więcej – po 1500 zł – trafiło do Małgorzaty Bieniek (Oddział Organizacji Ochrony Zdrowia) i Katarzyny Winiarczyk (Departament Zarządzania RPO). Róża Dyrka, do wczoraj sekretarz województwa lubelskiego (zgodnie z jej oświadczeniem majątkowym za 2021 rok nie miała żadnych oszczędności), dostała 10 tys. zł nagrody. tyle samo otrzymał Janusz Bodziacki, były burmistrz Lubartowa z PiS, obecnie dyrektor Departamentu Środowiska i Zasobów Naturalnych (160 tys. zł oszczędności), czy Ewa Szałachwiej, dyrektor Departamentu Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich, która w 2019 roku z list PiS startowała do Sejmu (18,3 tys. zł oszczędności). Z kolei Marek Krakowski, do wczoraj dyr. Departamentu Infrastruktury i Majątku Województwa (nie ma oszczędności) – dostał o 2 tys. zł mniej.
Druga, „tajna” lista, liczy 992 pozycji. Są na niej tylko kwoty – od 400 zł do 20 tys. zł.
Pełna lista znajduje się w galerii zdjęć.
Gdy pokazaliśmy wykaz nagród kilku pracownikom, nie kryli oburzenia. – Nagroda, którą otrzymałem, jest jedną z najniższych. Dyrekcja rozdaje je nie według tego, kto jak pracuje i jakie zadania realizuje, ale według tego, kogo bardziej lubi. Przy obecnych cenach i braku podwyżek jest nie do pomyślenia, że niektórzy – ci bardziej lubiani – dostają takie pieniądze. Kilkanaście tysięcy złotych różnicy w wysokości nagród jest niesprawiedliwie, a to przecież my pracujemy na wynagrodzenie dla swoich przełożonych, nie mając z tego nic – mówi jeden z urzędników.
Niesprawiedliwe społecznie
Bożena Lisowska, radna PO, na czerwcowym posiedzeniu sejmiku województwa zapytała marszałka o system premiowania. – Ze względu na dochodzące do mnie sygnały od pracowników, że uznaniowość jest niesprawiedliwa dla niektórych wieloletnich urzędników, że przy przyznawaniu nagród nie jest zachowana równość traktowania, a pojawiają się nawet głosy, że dochodzi do zwykłej dyskryminacji.
Radna Lisowska zwraca uwagę, że niektórzy dostali zaledwie 500-600 złotych nagrody, a inni nawet 10 tys. zł i więcej.
– Tym, którzy i tak dużo zarabiają ze względu na zajmowane stanowisko, daje się wysokie premie, co w odczuciu pracowników jest niesprawiedliwe społecznie – podkreśla radna, która jest jednocześnie przewodniczącą komisji rewizyjnej sejmiku.
W odpowiedzi marszałek województwa Jarosław Stawiarski (PiS) odpowiedział, że nagrody są przyznawane za „szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej, za wzorowe i godne naśladowania wypełnianie obowiązków, za przejawianie inicjatywy i zaangażowania w pracy lub za podnoszenie jej efektywności i jakości”.
Dodał, że w tym roku premie otrzymało 85 proc. zatrudnionych w UM. „Dla 15 proc. pracowników nie zostały one przyznane, „co jest w pełni zgodne z charakterem nagród i regulaminem wynagradzania obowiązującym w urzędzie”. Stawiarski odpisał też radnej, że nagrody „wpływają korzystnie na całe środowisko pracy oraz pomagają stworzyć pozytywne postawy wobec pracy”.
– Ta odpowiedź jest ogólnikowa i pełna sloganów – mówi tymczasem radna Lisowska. – Dlatego ponowię moje pytanie, by marszałek bardziej skrupulatnie podszedł do odpowiedzi. Takie pismo nie wyjaśnia problemu i tylko potęguje poczucie niesprawiedliwości – zaznacza szefowa komisji rewizyjnej.