Sąd utrzymał wyrok 4 lat więzienia wobec byłego policjanta, który zabił pieszą na przejściu i uciekł z miejsca wypadku. To oznacza, że pod koniec roku Witold B. będzie mógł się starać o warunkowe zwolnienie. Rodzina ofiary domagała się dla niego 9 lat odsiadki.
– Nie będziemy wnioskować o kasację, to nie ma sensu – komentował po ogłoszeniu wyroku Jan Piszyk, ojciec zmarłej Kasi. – Ciekawe, jaki byłby wyrok, gdybym to ja kogoś zabił? Co trzeba zrobić, żeby dostać maksymalną karę za takie przestępstwo? Jak można mówić o okolicznościach łagodzących? Przecież tam cała rodzina kombinowała.
Proces dotyczył wypadku z grudnia 2013 r., do którego doszło w Wólce k. Lublina. Na przejściu dla pieszych zginęła wówczas 19-letnia Kasia. Potrącił ją Witold B., policjant z Łęcznej. Jechał razem z żoną. Oboje postanowili uciec z miejsca wypadku. Potrącona nastolatka zmarła. W styczniu Monika i Witold B. usłyszeli wyroki.
Kobieta za nieudzielenie pomocy ofierze, usiłowanie utrudniania postępowania karnego i pomaganie mężowi w unikaniu odpowiedzialności została skazana na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Z kolei Witold B. (groziło mu do 12 lat więzienia) został skazany na cztery lata pozbawienia wolności oraz 6 lat zakazu prowadzenia pojazdów. Apelację w tej sprawie złożyli rodzice ofiary.
Domagali się 9 lat więzienia i 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów dla Witolda B. Wobec jego żony wnioskowali o karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Chcieli również by sąd uznał, że kobieta nie usiłowała a faktycznie utrudniła postępowanie karne.
– Jej postępowanie przyczyniło się do przedłużenia działań operacyjnych o 4 dni – przekonywała mec. Katarzyna Wróblewska, pełnomocnik rodziców ofiary. Zwracała również uwagę na uzasadnienie pierwszego roku, w którym sąd nie wykluczył, że piesza może ponosić część odpowiedzialności za wypadek.
– Trudno zgodzić się z tym, że pokrzywdzona przyczyniła się do wypadku – dodała mec. Wróblewska. – Na przejściu miała bezwzględne pierwszeństwo. Nie ma dowodów, by wtargnęła na jezdnię. Obie opinie biegłych wykazały, że gdyby Witold B. prowadził z przepisową prędkością 50 km/h mógłby uniknąć wypadku.
– Piesza weszła bezpośrednio przed nadjeżdżający samochód – ripostowała mec. Anna Lewandowska, obrońca byłego policjanta. – Witold B. ma poczucie, że popełnił pewne nieprawidłowości. Przyznał się do winy. Był policjantem. Nigdy nie był karany. Ten wypadek również jemu zrujnował życie.
Rozstrzygając sprawę Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że Monika B. faktycznie utrudniała postępowanie karne. Nie zasłużyła jednak na karę bezwzględnego więzienia. Wobec Witolda B. sąd utrzymał karę 4 lat więzienia. Jednocześnie wydłużył zakaz prowadzenia pojazdów z 6 do 10 lat.
– Żadna kara nie wynagrodzi tego, co utracono – wyjaśniał sędzia Artur Ozimek. – Takiej kary nie ma i nie będzie. Trzeba więc uwzględnić inne parametry sprawy. Oskarżony przeprosił, a wypadek z natury nie jest przestępstwem umyślnym. Fakt, że Witold B. był policjantem jest okolicznością negatywną, w kontekście odbywania kary pozbawienia wolności.
Wyrok jest prawomocny.