Choć rząd szumnie zapowiadał redukcję urzędników o 10 proc., pracujących w administracji przybywa. Zatrudnienie wzrosło m.in. w urzędach wojewódzkim, marszałkowskim i lubelskim magistracie.
– Przejęliśmy 26 osób ze zlikwidowanego Lubelskiego Centrum Zdrowia Publicznego oraz 150 osób z Zakładu Obsługi LUW i Wojewódzkiego Ośrodka Informatyki – tłumaczy Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody. Dodaje, że generalnie w administracji rządowej zatrudnienie zmniejszyło się, bo z likwidowanych jednostek niemal 100 osób nie znalazło się w LUW.
Przybyło pracowników w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. W oddziale ZUS w Lublinie (wraz z podległymi jednostkami w Kraśniku, Puławach, Lubartowie, Białej Podlaskiej, Łukowie, Radzyniu Podlaskim, Parczewie, Rykach, Opolu Lubelskim i Łęcznej) w 2007 roku było 1341 etatów – w 2010 roku już 1370.
Urzędników przybywa w samorządach. Pięć lat temu Urząd Marszałkowski zatrudniał 464 osoby, teraz (stan na 22 listopada) 882. Najwięcej osób przybyło w latach 2009–2010.
– Najczęściej to osoby rekrutowane do obsługi funduszy unijnych – tłumaczy Beata Górka, rzecznik UM. Tłumaczy, że z zasady osoby zajmujące się zakończonym projektem przechodzą do kolejnego. – Jednak pojawiają się nowe projekty, wymagające osób o nowych kompetencjach – dodaje Górka.
Rośnie również zatrudnienie w jednostkach podległych marszałkowi. Np. w Wojewódzkim Urzędzie Pracy cztery lata temu pracowały 134 osoby, a ostatniego dnia 2010 r. na liście płac było ich 177. Teraz w WUP pracują 183 osoby.
W Miejskim Urzędzie Pracy w Lublinie w 2007 roku zatrudnionych było 132 pracowników. Na koniec 2010 roku już 147. Rzecznik MUP tłumaczy, że stan zatrudnienia wynika z rosnącej z każdym rokiem liczby bezrobotnych i nowymi zadaniami, np. realizacją projektów europejskich. – W porównaniu z innymi krajami, pośredników pracy i doradców zawodowych jest u nas znacznie mniej – podkreśla Monika Różycka-Górska, rzecznik MUP Lublin.
W Pierwszym Urzędzie Skarbowym w Lublinie na koniec 2007 roku pracowało 258 osób, a cztery lata później 269. – Ale to wyjątek, gdyż w innych urzędach zatrudnienie w najlepszych wypadku jest na tym samym poziomie. W administracji skarbowej nie ma przyjęć do pracy – tłumaczy Marta Szpakowska, rzecznik Izby Skarbowej w Lublinie.
W izbie, łącznie z ośrodkiem zamiejscowym w Zamościu, w 2007 roku pracowały 182 osoby, a na koniec 2010 roku 176 osób. – Ludzie odchodzą na emeryturę, a nowych pracowników nie przyjmujemy – mówi Szpakowska.
O potrzebie redukcji liczby urzędników mówią dziś posłowie Ruchu Palikota. – Liczba urzędników nie przekłada się na jakość obsługi mieszkańców – uważa poseł Michał Kabaciński. – Niech premier Donald Tusk zacznie, zgodnie z obietnicą, ciąć wydatki na administrację, a nie przerzucać koszty kryzysu na obywateli.