Schody wiodące do Zamku wymagają naprawy po usunięciu pracy artystycznej zamówionej przez ośrodek „Rozdroża”. Właściciel schodów twierdzi, że nie zgadzał się na ich malowanie, a konserwator zabytków dodaje, że malowano je niezgodnie z założeniami.
Instalacja artystyczna Leona Tarasewicza była jedną z ponad 20 prac prezentowanych w tym roku w ramach festiwalu Open City. Malarz postanowił przypomnieć o tragicznej historii lubelskiego Zamku, który był więzieniem i miejscem krwawych zbrodni. Dlatego część schodów pokryła się czerwienią niejako wylewającą się na zbocze zamkowego wzgórza.
Problem pojawił się, gdy pracę usunięto myjką ciśnieniową, która zmyła nie tylko farbę, ale też wypłukała część spoin.
– Schody były wyszczerbione już wcześniej. Podczas czyszczenia po prostu wyszły na jaw ich mankamenty – podkreśla Piotr Franaszek, dyrektor Ośrodka Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych „Rozdroża”, który jest organizatorem festiwalu Open City. – Podczas czyszczenia wymyty został brud, a tam, gdzie wypłukane zostały spoiny, będziemy je uzupełniać. Struktura samego kamienia pozostała nienaruszona.
– Wszystkie prace były realizowane zgodnie z ekspertyzą i wytycznymi, zarówno nakładanie pracy, jak i jej zdejmowanie i doczyszczanie myjką ciśnieniową – zapewnia Franaszek.
Inaczej przedstawia to wojewódzki konserwator zabytków.
– Zanim ośrodek Rozdroża zlecił wykonanie pracy, zażądałem opracowania programu prac konserwatorskich, żeby mieć pewność, że jeśli ta farba się pojawi na schodach, to bez uszczerbku dla nich zostanie zmyta. Taka opinia konserwatorska została przygotowana i według niej prowadzone miały być prace artystyczne. W ich trakcie zastosowano jednak inną farbę niż opisaną w programie prac – mówi Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków.
– Gdy przyszedł czas, żeby tu usunąć, okazało się, że farba była trudniej zmywalna od tej przewidzianej w programie prac, więc do jej usunięcia trzeba było użyć myjki pod większym ciśnieniem – stwierdza Kopciowski. – Teraz mamy wypłukane fugi pomiędzy płytami i trzeba to wszystko naprawić.
Okazuje się również, że ośrodek „Rozdroża” nie miał zgody właściciela schodów, czyli miasta, na ich pomalowanie.
– Pozytywna opinia wojewódzkiego konserwatora zabytków na realizację obrazu w obrębie schodów nie zwalniała instytucji z konieczności uzyskania innych niezbędnych zgód – podkreśla Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Ośrodek, owszem, złożył do miasta wniosek o realizację instalacji na schodach, jednak prace zostały rozpoczęte bez zgody miasta. Od początku podkreślaliśmy, że instalacja powinna uwzględniać stan techniczny schodów oraz materiał z jakiego są wykonane. Mając to na uwadze oraz fakt rozpoczęcia prac malarskich na schodach jeszcze przed uzyskaniem zgody, finalnie jej nie wydano.
Również Ratusz oczekuje przywrócenia schodów do poprzedniego stanu.
– Zrobimy to, gdy tylko pozwoli na to pogoda – deklaruje dyrektor Franaszek. Konserwator zastrzega, że prace mają być prowadzone pod jego nadzorem. Jednocześnie przyznaje, że schody jeszcze przed pomalowaniem były w stanie „złym lub dostatecznym”.