Prof. Andrzej Kokowski, jeden z najbardziej cenionych archeologów w Polsce i szef Instytutu Archeologii na UMCS, złożył mandat senatora uniwersytetu i rozważa odejście z uczelni. – Dzieje się tu bardzo źle – mówi oburzony.
– Z powodu przekształcenia uniwersytetu w zakład przemysłowy, gdzie traktuje się nas nie jak pracowników uczelni, tylko jak szeregowych robotników – tłumaczy naukowiec. – Nie ma znaczenia tytuł. Każdy jest traktowany jak petent.
Szalę goryczy przelały ostatnie prace prowadzone przez archeologów pod kierunkiem prof. Kokowskiego na terenie planowanej obwodnicy Lublina.
– Załatwienie 1-stronicowego aneksu do umowy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, w sprawie przedłużenia terminu naszych prac, trwa na uczelni w nieskończoność – oburza się archeolog. – Trzeba było ponad tydzień chodzić od biura do biura na uczelni, żeby coś załatwić.
– Do tej pory do rektora nie wpłynęło żadne pismo z Instytutu Archeologii dotyczące przedłużenia prac. Odnaleźliśmy je w kwesturze, gdzie powinno trafić na końcu, już po podpisie rektora – odpowiada Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik UMCS. – Jeśli planuje się przedłużenie prac, należałoby o tym poinformować rektora i to z wyprzedzeniem. A nie tuż przed kończącym się terminem.
Kokowski ma więcej zarzutów. – Przygotuję przez weekend oświadczenie – zapowiada. – Na UMCS dzieje się bardzo źle. Jestem tutaj niepotrzebny. Dano mi do zrozumienia, że moje działania nie są dla uczelni interesujące.
• Chce pan wyjechać z Lublina?
– Mam mnóstwo propozycji – ucina Kokowski.
Czy w ślad za Kokowskim pójdą inni lubelscy naukowcy? – Na razie otrzymałem wiele telefonów od kolegów profesorów, którzy dzwonili do mnie z ciepłymi słowami. Dostałem też poparcie związków zawodowych.
– Zgadzamy się w częścią zarzutów, które wygłosił prof. Kokowski – przyznaje Józef Kaczor z NSZZ "Solidarność” UMCS. – Zwłaszcza z tymi, które dotyczą funkcjonowania administracji uczelni.
– Administracja uczelni jest w trakcie przeobrażeń i porządkowania. Wszystko po to, żeby ją usprawnić, z korzyścią dla wszystkich – mówi rzecznik uczelni.
– Profesor miałby odejść? Aż trudno uwierzyć – komentują zaskoczeni studenci. – Niewielu jest tak znanych i cenionych naukowców w Lublinie.