Na duże ilości śniętych ryb i nieprzyjemny zapach skarżą się mieszkańcy Lublina odwiedzający Zalew Zemborzycki. Wędkarze tłumaczą, że taka sytuacja ma miejsce co roku i zapewniają, że starają się regularnie sprzątać brzeg akwenu.
– W niedzielę spacerowałem z rodziną nad zalewem. Nieprzyjemny zapach w okolicach Słonecznego Wrotkowa czuć było już z daleka. Tuż obok budki z jedzeniem, na brzegu akwenu, leżało co najmniej kilkanaście martwych ryb. Nie wiem dlaczego ryby tam zdychają, ale to wstyd, żeby reprezentacyjne miejsce tak wyglądało. Aby zaparkować samochód na Słonecznym Wrotkowie trzeba zapłacić 8 zł, obok działa wypożyczalnia sprzętu wodnego, ale żeby zadbać o porządek w tym miejscu nie ma już nikogo – relacjonuje Paweł Buczkowski.
Zalewem zarządza Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie i podległy jej Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie. W instytucji otrzymujemy zapewnienie, że sytuacja nie ma związku ze stanem wody, czy też jej skażeniem.
– To naturalny proces związany z trwającym tarłem. Najsłabsze osobniki niestety padają – mówi Grzegorz Lipczuk z lubelskiego RZGW. Za sprzątanie śniętych ryb odpowiada Polski Związek Wędkarski.
– Mamy z tym do czynienia co roku w maju i na początku czerwca, kiedy kończy się okres tarła u leszcza. W zalewie jest go dużo. Brzeg jest betonowy, nie ma trzcin i wiele ryb wyciera się o ostre elementy – tłumaczy Ryszard Bąk z lubelskiego okręgu PZW. Wędkarze co roku wywożą znad Zalewu Zemborzyckiego nawet 200 kilogramów śniętych ryb. Ich utylizacją zajmuje się firma spod Puław. – Staramy się sprzątać brzeg dwa razy w tygodniu. Ostatni raz robiliśmy to w ubiegły piątek. W tym tygodniu prawdopodobnie też przeprowadzimy dwie takie akcje – dodaje Bąk.