Strajk listonoszy wywołuje nerwowość u emerytów i rencistów. Zbliża się bowiem termin wypłat ich świadczeń. - Żeby tylko nie spóźnili mojej renty, bo za co kupię chleb - martwi się Teresa Michalska z Chełma.
Po poniedziałkowym strajku lubelscy listonosze wyszli wczoraj w teren. Nie doręczą jednak wszystkich przesyłek. - Będziemy nosić torby ważące tylko do 15 kilogramów, a nie - tak jak zwykle - trzydziestokilogramowe - mówi Krzysztof Kudla, szef Związku Pracowników Eksploatacji Poczty Polskiej. - W takim włoskim strajku weźmie udział większość listonoszy z Lublina - twierdził wczoraj.
Komitet protestacyjny powołali pracownicy Centrum Usług Pocztowych w Lublinie. Podobne komitety utworzono wczoraj w Zamościu i w Chełmie. Przymierzają się do tego także listonosze z Białej Podlaskiej. - Solidaryzujemy się z listonoszami z Lublina - mówi Krzysztof Suszek, związkowiec Poczty Polskiej z Zamościa. - Ale roznosimy wszystkie przesyłki, jak co dzień. Nie strajkujemy. Będziemy obserwować negocjacje związkowców z dyrekcją generalną. W razie braku porozumienia, pracownicy z zamojskiego komitetu protestacyjnego są w gotowości, aby podjąć ewentualny strajk.
Wczorajsze rozmowy w siedzibie dyrekcji w Warszawie zakończyły się fiaskiem. - Mimo to pocztowcy w Lublinie złagodzili swój protest - mówi Andrzej Twardzisz, przewodniczący Komisji Podzakładowej "Solidarności” w Lublinie. Dla dobra firmy i klientów.
Pocztowcy (głównie listonosze) domagają się poprawy warunków zatrudnienia. Podwyżek podstawowego wynagrodzenia, a także zatrudniania pracowników na czas nieokreślony i z pełnym pakietem socjalnym.