- To była namiastka prawdziwych świąt - mówili nam studenci zza wschodniej granicy mieszkający w akademikach UMCS. Największy lubelski uniwersytet zorganizował świąteczne śniadanie dla mieszkańców domów studenckich.
460 paczek posiłków podarował UMCS swoim studentom zza wschodniej granicy, którzy z powodu epidemii koronawirusa musieli zostać w Lublinie. Zestawy były rozdawane przez Legię Akademicką w niedzielę przez trzy godziny.
- Chcieliśmy, żeby studenci grekokatoliccy w tym dla nich trudnym czasie mieli poczucie, że ktoś o nich pamięta, że uczelnia o nich pamięta i chyba to się udało – mówi Ewelina Panas, pełnomocnik Rektora ds. Studenckich
- Bardzo się cieszę, że UMCS o nas nie zapomniał. To bardzo miły gest z ich strony – mówi Ania, studentka ekonomii
- Tak naprawdę to prawie zapomniałem o tych świętach przez epidemię. Teraz chociaż na chwilę mogę mieć chociaż namiastkę prawdziwych świąt – dodaje Andrzej, student kreatywności społecznej.
W zestawach, jakie rozdano studentom, znajdowały się tradycyjna pascha ukraińska, żurek oraz ryba z ziemniakami i surówką. Posiłki przygotowali pracownicy studenckie stołówki „Trójka”.
- Chcieliśmy, żeby drugie danie było bezmięsne, ponieważ w akademikach mamy dość dużą liczbę studentów z innych państw. Są to studenci m.in. z Indii czy Azerbejdżanu. Chcieliśmy, żeby wszyscy z tych zestawów skorzystali – dodaje pełnomocnik Rektora ds. Studenckich.
Prezenty rozdawała Legia Akademicka. Wszyscy, którzy sie tym zajmowali, zostali wyposażeni w odpowiednie środki dezynfekujące przez Ministerstwo Obrony Narodowej.
- Logistycznie było to najlepsze rozwiązanie. Studenci czekali u siebie w pokojach, żeby nie robić sztucznych tłumów, zgromadzeń, a legioniści chodzili po każdym piętrze i dostarczali posiłki - tłumaczy Panas.
Jak mówią nam obywatele zza granicy te święta były dla nich nie tylko inne, co „dziwne”.
- To były inne święta, nie było rodziny, klasycznego świecenia pokarmów czy dań. Ale udało jakoś przeżyć, dużym wyzwaniem było zrobienia klasycznej babeczki wielkanocnej takiej w domu, ale gdyby nie takie „wyjątkowe” święta to nigdy bym się za to nie zabrałam – mówi Inna, studentka dziennikarstwa.
- Te święta po raz kolejny, spędziłam sama, daleko od rodziny, ale postanowiłam w tym roku zachować tradycję mojej rodziny. Zaczęło się od tego, że przygotowałam dania, które nauczyła mnie mama, następnie naszykowałam wszystko na stół i zadzwoniłam przez skype do rodziców i zaczęliśmy ucztę. Rozmawialiśmy, śmieliśmy się, przez chwilę poczułam się, jak w domu, tylko jak rozłączyliśmy się, poczułam tą samotność, że jestem całkiem sama, że strasznie tęsknię za rodziną, że brakuje mi tej głupiej świątecznej kłótni, że nie mogę do nich wyjechać nawet, jak bardzo chcę z powodu kwarantanny – opowiada Diana.