Wśród najbardziej obleganych uczelni w Polsce są cztery politechniki, dwie uczelnie przyrodnicze – w tym jedna z Lublina – i tylko jeden tradycyjny uniwersytet. A listę najpopularniejszych kierunków otwiera budownictwo.
– Statystyki potwierdziły, że rosnące zainteresowanie wykształceniem inżynierskim jest już trwałym trendem, a to pozwala optymistycznie patrzeć na szanse absolwentów tych studiów na rynku pracy – podkreśla prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego. – Wszystkie dostępne prognozy pokazują, że zapotrzebowanie na kadry inżynierskie będzie rosło.
Dopiero za politechnikami uplasował się Uniwersytet Warszawski. Ale „po piętach” depczą mu już dwie uczelnie przyrodnicze – m.in. Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, w którym o jedno miejsce na studiach walczyło średnio czterech kandydatów.
– Nasza uczelnia otwiera nowe, atrakcyjne kierunki studiów, które przyciągają młodzież – mówi prof. Edward Pałys, prorektor lubelskiego UP. – Poza tym, na wielu kierunków nauka kończy się u nas uzyskaniem tytułu inżyniera. A inżynier znaczy teraz w Polsce bardzo wiele, zresztą taki jest trend na całym świecie.
Listę najpopularniejszych kierunków w kraju otwiera budownictwo – w tym roku akademickim chciało je studiować prawie 30 tys. młodych ludzi. Tylko na Politechnice Lubelskiej zgłosiło się prawie tysiąc osób, choć czekało na nich zaledwie 150 indeksów. – I tak jest już od kilku lat – podkreśla Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik PL.
– Młodzi ludzie obserwują to, co dzieje się wokół nich. Wszędzie coś się buduje – dodaje. – Po studiach otrzymują tytuł inżyniera, a ci są teraz na rynku wręcz poszukiwani. Mają pracę i ciekawe perspektywy na przyszłość, bo ten boom szybko się nie skończy.
Z innych kierunków na PL najpopularniejsze były inżynieria biomedyczna i transport. Na U. Przyrodniczym – geodezja i kartografia, weterynaria oraz gospodarka przestrzenna. A na U. Medycznym – tradycyjnie – stomatologia i medycyna.
Tradycyjnie nie jest za to na tradycyjnych uniwersytetach. Na UMCS najbardziej obleganym kierunkiem była filologia iberyjska – o 18 indeksów walczyło 185 kandydatów. Aż 9 osób na miejsce było na jazz i muzykę estradową. Na KUL największym zainteresowaniem cieszyła się anglistyka (5,7 kandydata na miejsce), oblegana była też architektura krajobrazu.
W czołówce próżno za to szukać pedagogiki, prawa czy ekonomii – kierunków jeszcze kilka lat temu bijących rekordy popularności. Powód w przypadku każdego z nich jest ten sam – za dużo absolwentów, za mało miejsc pracy.