Organizacje pozarządowe zajmą się organizowaniem pomocy dla uchodźców z Ukrainy w siedmiu punktach informacyjnych w naszym regionie.
Chodzi zaopatrzenie korzystających z tzw. punktów informacyjnych uchodźców w żywność i podstawowe produkty higieniczne. Do 24 kwietnia wybrane przez Urząd Wojewódzki organizacje dostaną na ten cel łącznie 7,2 mln zł. Za pozostałe kwestie związane m.in. z kierowaniem osób do miejsc zakwaterowania czy wszelkimi formalnościami będą odpowiadać urzędnicy.
Najwięcej, bo 2,48 mln zł na punkty przy przejściu granicznym w Dorohusku i dworcu kolejowym w Chełmie dostanie Caritas Archidiecezji Lubelskiej.
2,41 mln zł na zabezpieczenie punktu przy przejściu w Hrebennem może otrzymać zamojski Caritas, choć w tym przypadku trwają jeszcze rozmowy dotyczące współpracy.
1,73 mln zł zarezerwowano dla punktów przy przejściach w Dołhobyczowie i Zosinie, gdzie organizacją pomocy zajmie się oddział PCK w Lublinie.
Lubelskie Centrum Wolontariatu będzie odpowiedzialne za dworzec PKS w Lublinie i MOP w Markuszowie przy trasie S17, na co otrzyma 411 tys. zł.
176 tys. zł ma trafić do punktu na lubelskim dworcu PKP. Wczoraj wieczorem miały być finalizowane negocjacje w tej sprawie ze stowarzyszeniem Homo Faber.
Pieniądze, jakie trafią do organizacji pozarządowych, zostaną wydane przede wszystkim na przygotowanie pakietów dla uchodźców. Znajdą się w nich produkty żywnościowe i higieniczne.
– Do tej pory z zaopatrzeniem bywało różnie. Chociażby na dworcu PKS były momenty, że brakowało podstawowych produktów. Teraz będziemy mogli obsługiwać potrzebujących na bieżąco – mówi ks. Mieczysław Puzewicz, szef Centrum Wolontariatu w Lublinie.
Od czasu wybuchu wojny jedzenie i środki higieniczne do tych wszystkich miejsc przywozili nieodpłatnie mieszkańcy Lublina i województwa. Oprócz pieniędzy poświęcali też swój czas pomagając uchodźcom.
– Liczymy się z tym, że darów jest coraz mniej – mówi wojewoda lubelski Lech Sprawka. – Chodzi też o uporządkowanie włącznie z wchłonięciem do systemu wolontariuszy niezrzeszonych.
Urząd przekonuje, że teraz będą oni mogli zawrzeć tzw. umowy wolontariacke, dzięki którym będą mieć ubezpieczenie, wyżywienie i zwrot kosztów dojazdu.
Do tej pory współpraca między urzędnikami wojewody i wolontariuszami, którzy przychodzili na dworce z potrzeby serca, nie wszędzie układała się wzorowo. Chodziło m.in. o brak komunikacji, wydawanie sprzecznych poleceń czy protekcjonalne traktowanie.
Prezeska stowarzyszenia Homo Faber Anna Dąbrowska przyznaje, że m.in. z powodu uwag wolontariuszy przedłużały się rozmowy z urzędem. – Pojawiły się różnice w postrzeganiu tego, jak ma funkcjonować punkt. Nasze wątpliwości dotyczą też zawartości pakietów i tego, czy możemy udzielać innych form wsparcia poza tymi określonymi w umowie – mówiła nam wczoraj po południu Dąbrowska.