W sobotę ok. godz. 14 na wylotówce z Lublina w stronę Zamościa motocyklista 28-letni Sebastian P. ze Świdnika natknął się na patrol policji. Jechał za szybko. Policjanci chcieli go zatrzymać, ale on zignorował ich sygnały. Ostro przyspieszył i zaczął uciekać. Miał pecha. Służbę przy al. Witosa w Lublinie pełnił aspirant Artur Lis. Niedawno po raz kolejny zwyciężył w konkursie na najlepszego policjanta drogówki w Polsce. Jest też znany z nieprzeciętnych umiejętności kierowania radiowozem. Na dodatek tego dnia Lis siedział za kierownicą opla vectry z silnikiem o pojemności 3,2 litra. To najszybszy radiowóz lubelskiej komendy.
Opel ruszył w pościg za hondą. Policyjne, nie oznakowane auto było wyposażone w wideorejestrator. Dlatego dokładnie wiadomo, gdzie i o ile motocyklista przekraczał dozwoloną prędkość. Motor w kilka sekund rozpędził się do prawie 200 km/h. Miejscami przekraczał dozwoloną prędkość o ponad 150 km/h. Początkowo jechał w stronę Piask. Później skręcił w kierunku Łęcznej. Tam policjanci przygotowali blokadę. Gdy motocyklista ją zobaczył zawrócił i usiłował uciekać w drugą stronę. Ale wtedy aspirant Lis zajechał mu drogę. Pirat na koniec "rajdu” uszkodził jeszcze motocyklem zderzak w policyjnym oplu.
Wczoraj policjanci dokładnie przejrzeli nagranie z videoradaru. Podsumowali wszystkie wykroczenia Sebastiana P. Wyszło 121 punktów karnych. Pirat złamał większość przepisów, zapisanych w kodeksie drogowym. Oprócz przekraczania dozwolonej prędkości m.in. wyprzedzał na podwójnej linii i na zakręcie. A uciekał, bo nie miał…prawa jazdy na motocykl. Jedyna pozytywna wiadomość, jaką można o nim podać jest taka, że był trzeźwy.
Na razie pirat stracił motocykl, który trafił na policyjny parking, i dowód rejestracyjny. Czeka go jeszcze sprawa w sądzie.