Zakaz pedałowania! – krzyczała grupa mężczyzn, która wtargnęła na pokaz filmowy w ramach LGBT Film Festival. Lubelska Młodzież Wszechpolska tłumaczy, że nie była to „zorganizowana akcja”. – Nie mieliśmy informacji odpowiednio wcześniej, żeby taką zorganizować.
LGBT to skrót określający osoby o odmiennej od heteroseksualnej orientacji seksualnej i osób o tożsamości płciowej niezgodnej z płcią biologiczną. Tematyce tej poświęcony jest LGBT Film Festival, który od kilku lat odbywa się w Warszawie i ośmiu innych miastach akademickich, m.in. w Lublinie.
W tym roku festiwal gościł w Akademickim Centrum Kultury Chatka Żaka. Nie obyło się bez incydentów.
– Na piątkowym pokazie dokumentu „Sidney i przyjaciele” pojawiło się dwóch młodych mężczyzn. Wyglądało na to, że zupełnie nie wiedzieli na co przyszli. Mimo że będąc w Chatce Żaka można było się doskonale zorientować jakie filmy są pokazywane – mówi Piotr Kotowski, jeden z organizatorów festiwalu. – Tematyka filmu, o prześladowaniach środowiska LGBT w Afryce, chyba ich zbulwersowała, bo po chwili wyszli z sali. Zaraz jednak wrócili z kilkoma kolegami i zaczęli wykrzykiwać hasła w stylu „Zakaz pedałowania”.
Kotowski przyznaje, że jest tym incydentem zaskoczony. Tym bardziej, że w żadnym z innych miast, w których odbywał się LGBT Film Festival żadne podobne zdarzenia nie miały miejsca.
– O środowisku LGBT mówi się nie od dzisiaj. Odbywają się parady równości, toczą się dyskusje na temat związków jednopłciowych. Wydawałoby się, że społeczeństwo zdążyło się przyzwyczaić też do takich festiwali – komentuje Kotowski.
Dla sympatyków Młodzieży Wszechpolskiej to powód do dumy. Piątkową akcją „pochwalili się” w niedzielę na Facebooku. We wtorek ten wpis zniknął.
– Ale wcale nie uważam, że stało się coś złego. Skończyło się przecież tylko na wykrzykiwaniu haseł wyrażających sprzeciw. Cieszy nas, że organizacja takich wydarzeń wzbudza w społeczeństwie oburzenie – mówi Maciej Strózik, prezes okręgu lubelskiego Młodzieży Wszechpolskiej. – Nie była to planowana akcja. Festiwal był słabo nagłośniony, nie mieliśmy informacji odpowiednio wcześniej, żeby taką zorganizować. Bo na takie wydarzenia finansowane z publicznych pieniędzy nie możemy się zgodzić. Z moich informacji wynika, że w programie znalazły się filmy, których treść zakrawała o pornografię – dodaje.
– To przemoc werbalna. Ten incydent potwierdza wyniki naszych badań, z których wynika, że agresja wobec osób LGBT jest ogromna. Aż 70 proc. z nich doznało przemocy – komentuje Cecylia Jakubczak z Kampanii Przeciwko Homofobii. – Kodeks karny w żaden sposób nie chroni takich osób. Brakuje zapisów, które by gwarantowały ochronę. Ogromna jest też rola lokalnych władz. Dobrze byłoby gdyby prezydent Lublina dołączył do prezydenta Katowic. Zareagował i też zaangażował się w działania równościowe – dodaje.
Sprawę bada lubelska policja. – W poniedziałek do komendy miejskiej wpłynęło e-mailem zgłoszenie od mieszkańca Warszawy, który miał informacje o takim incydencie. Sprawdzamy czy rzeczywiście do niego doszło i czy można go traktować to w kategoriach przestępstwa – informuje podkom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie. – Z kolei policjanci z Warszawy przesłuchają osobę, która nas o tym poinformowała.
Nie pierwszy taki incydent
Poprzednio w Lublinie festiwal gościł w Centrum Kultury, instytucji podległej samorządowi miasta. Nie spodobało się to miejskim radnym PiS.
– Żądam wycofania z programu CK tego kontrowersyjnego wydarzenia – pisał do prezydenta radny Tomasz Pitucha (PiS) w kwietniu 2015 r. Dopytywał też prezydenta o jego „stanowisko wobec promocji wzorców powszechnie uznanych za nieobyczajne i niezgodne z naturą”. Zastępca prezydenta odpisał mu, że miasto nie płaciło za festiwal, a wszelkie koszty pokryły wpływy z biletów. Tłumaczył też, że samorząd nie ma prawa ingerować w program artystyczny podległej mu placówki, bo odpowiada za nią dyrektor. A ten był nieugięty.
– Nie odwołamy żadnego wydarzenia ze względów światopoglądowych – podkreślał Janusz Opryński, dyrektor artystyczny Centrum Kultury, przed którego siedzibą protestowali działacze ONR. (drs)