W dniach 10-16 marca obchodzimy Światowy Tydzień Jaskry. W tym czasie szczególnie zwraca się uwagę na profilaktykę i łatwe do przeoczenia objawy tej podstępnej choroby.
O wykrywaniu, leczeniu i etapach rozwoju jaskry rozmawiamy z prof. dr hab. n. med. Tomaszem Żarnowskim, kierownikiem Kliniki Diagnostyki i Mikrochirurgii Jaskry Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
Co to za choroba i jakiej grupy społecznej dotyczy?
- Jaskra jest chorobą neurodegeneracyjną wieku podeszłego i dotyczy nerwu wzrokowego. Chorują osoby po 60 roku życia i ryzyko rośnie z każdą kolejną dekadą. W rzadkich przypadkach występuje u dzieci albo u osób w wieku do 60 roku życia. Natomiast często jest w wieku podeszłym, także uważa się, że 1 proc. ludzi albo więcej ma tę jaskrę. Jednak połowa z tych co mają, nie wiedzą o tym.
To oznacza, że pacjent może ją łatwo przeoczyć?
- Jest ciężka do zauważenia i dlatego jest opóźniona diagnoza lub jej brak do momentu, gdy już jest ciężki stan. Jest to choroba neurodegeneracyjna, która ma przebieg nieodwracalny w tym sensie, że my możemy ją zahamować i mamy od tego przychodnie, kliniki itd. Natomiast nie możemy odwrócić tego, co już jest utracone. Czyli możemy zatrzymywać, ale nie odwracać i przywracać wzrok. Zaćmę możemy operować i poprawić widzenie, a w przypadku jaskry nie ma lepszego widzenia.
Czy jest jakaś grupa, która jest szczególnie narażona?
- Ważnym czynnikiem ryzyka to jest czy ktoś ma jaskrę w rodzinie, bo jeżeli jest krewny np. matka, ojciec, dziadek, siostra czy ciotka, którzy chorują, to takie osoby powinny szczególnie uważać. Dlatego, że to kilkukrotnie podnosi ryzyko jaskry u danych osób. To są najważniejsze czynniki ryzyka, czyli wiek i geny. Natomiast są jeszcze inne czynniki ryzyka, te pomniejsze np. za niskie albo za wysokie ciśnienie tętnicze, ale zwłaszcza za niskie, ale również krótkowzroczność. Także jest parę pomniejszych czynników, ale dwa najważniejsze to wiek i geny. Nie ma takich czynności z życia codziennego, które przyspieszyłyby rozwój choroby lub ją wywołały.
Jakie są pierwsze etapy rozwoju choroby?
- Na początku następują niewielkie, a później coraz większe ubytki w polu widzenia. Krótko mówiąc widzimy oczami odcinek świata, a w to wkradają się małe wycinki braku tego widzenia. To jest na obwodzie, więc można łatwo przeoczyć taką sytuację, a później to narasta. Ale ponieważ to narasta powoli, to my się przyzwyczajamy i nie zauważamy tego, aż w końcu może dojść do braku widzenia w jednym oku i zmian w drugim. Problem jest taki, że jest ta podstępność i często brak innych objawów. Jeżeli mamy np. chorobę, która boli albo widać zaczerwienienie albo gorsze widzenie to od razu wtedy trafia się do okulisty. Natomiast jeżeli nie ma objawów, one są podstępne, to nie zauważamy początku choroby i dochodzi do jej zaniedbania.
Jakie są pierwsze sygnały mogące świadczyć o chorobie?
- Zawęża się pole widzenia i czasami to trwa wiele lat, a w końcu można utracić całkiem wzrok. Natomiast w realnym świecie jest tak, że zawęża się pole widzenia i ktoś w końcu zauważy, że ma gorsze to widzenie. Ostrość wzroku nie jest pogorszona, tylko pole widzenia jest zawężone. W związku z tym, jeśli ktoś czyta książkę, ogląda telewizję i nie wie, że gorzej widzi dlatego, że ta funkcja jest prawidłowa. Natomiast wyjdzie na zewnątrz, na ulicę i nagle się okazuje, że jest problem, bo potyka się o przedmioty z powodu zawężonego pola widzenia.
Jaka jest profilaktyka w przypadku jaskry?
- Trzeba się badać regularnie. Jeżeli ktoś ma już na 50 lat i nie był nigdy u okulisty to musi pójść. Właśnie to jest profilaktyka, wtedy taki lekarz zobaczy i najczęściej nic złego nie wykryje w oku, ale w kilku procentach coś może wykryć. Przypadki jakie mamy w klinice są zaawansowane, ale procentowo to już inaczej to wygląda. Tych zaawansowanych jest mniej niż początkowych, a 20 lat temu było na odwrót.
Czy jaskra jest trudna do wykrycia przez lekarzy?
- Właśnie tu jest problem, dlatego że część przypadków jest łatwa do wykrycia, a część jest trudna. To przebiega bardzo powoli i skrycie, a więc możemy czasami nie odróżniać początkowych faz choroby od braku choroby. Czyli krótko mówiąc część przypadków łatwo jest wykryć, ale część przypadków jest dyskusyjna i dlatego powstają wyspecjalizowane przychodnie i kliniki. Jest to odpowiedź na dwie rzeczy. Po pierwsze jest to choroba częsta, a więc społeczna, a po drugie jest trudna do wykrycia i do leczenia.
Jak leczy, a raczej hamuje się postęp choroby?
- Wyłącznie przez obniżenie ciśnienia w oku, czyli zmiękczenie oka. Oko jak jest miękkie, to wtedy nie dochodzi do rozwoju jaskry. Po pierwsze obniżamy ciśnienie farmakologicznie i do tego są dostępne różne rodzaje kropli. Jeśli to nie działa albo jest niedostępne to stosuje się leczenie laserowe i w końcu operacyjne. Wspólnym mianownikiem tych trzech terapii jest obniżenie ciśnienia wewnątrzgałkowego.
Czy jest szansa na nowe terapie i możliwości leczenia?
- Stosujemy po pierwsze to co było, a po drugie pracuje się też nad innymi metodami, żeby nie leczyć tylko poprzez obniżenie ciśnienia, przez tzw. neuroprotekcję, czyli ochronę nerwu. Póki co, te badania są obiecujące, ale nic jeszcze nie zostało zaakceptowane do użycia. Natomiast udoskonala się leki, udoskonala się metody operacyjne, zwłaszcza te, których celem jest dążenie do maksimum skuteczności i mniejszej liczby powikłań. Nie będzie pewnie takiej metody leczenia, aby cofnąć ten proces, bo to jest na pograniczu science fiction. Bo to jest tkanka nerwowa, a więc to tak jakby oczekiwać na przeszczep mózgu. Jeśli będzie przeszczep mózgu, to jaskrę też będziemy leczyć. W tym kontekście na razie nie widać przełomu.
TU WYKONACIE DARMOWE BADANIA w czasie Światowego Tygodnia Jaskry.