Już około półtorej tony martwych małży zebrały Wody Polskie z brzegów Zalewu Zembrzyckiego, a kolejne nieżywe skorupiaki wyrzucane są na brzeg. – Wykluczyliśmy wszelkie czynniki zewnętrzne – zapewnia rzecznik Wód Polskich. Co w takim razie je zabija?
Grzegorz Uliński, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie: – Pod koniec lipca zaczęliśmy obserwować martwe ryby, potem małże. To pierwszy taki przypadek w tym zbiorniku.
Jarosław Kowalczyk, Wody Polskie: – Pierwsze sygnały dotarły do nas ok. 1 sierpnia. Nasi pracownicy zaczęli też wówczas zauważać pojedyncze martwe sztuki. Główny „wysyp” miał miejsce ok. 5 sierpnia.
„Są ich tysiące”
Woda nadal wyrzuca martwe małże na brzegi zalewu. Liczone w dziesiątkach, czy nawet setkach leżą na piasku albo dryfują wzdłuż betonowego nabrzeża po stronie Dąbrowy. Oddzielnie muszle, oddzielnie blado-pomarańczowe wnętrzności.
– Tam, na płytkiej wodzie, są ich tysiące – mówi nam jeden z wędkarzy, którego wczoraj spotkaliśmy w Dąbrowie, wskazując tzw. rękaw zalewu. – Wczoraj pływaliśmy tam łódką, to dosłownie jedna przy drugiej.
Rzeczywiście, południowe brzegi akwenu od strony ul. Grzybowej, pokrywa jeszcze większa warstwa martwych bezkręgowców.
– Przyszedłem, postałem chwilę, zastanawiałem się: wędkować czy nie wędkować? Z sinicą w takim wykwicie to nie ma nawet jak rąk umyć. I jeszcze te małże – mówi wędkarz, który jednak zdecydował się na zarzucenie wędek. Sprzęt i parasol rozłożył pomiędzy dziesiątkami pustych skorup i wnętrzności.
– Pamiętam, że kiedyś raz się tak zdarzyło, wiele lat temu. Ale nie w takim nasileniu! W zeszłym tygodniu to przy tym betonowym molo z 500 kg tego było. Ogrom! Już to wyzbierali, ale one cały czas płyną.
Dryfujące do brzegu martwe małże wędkarz obserwuje od trzech tygodni.
– Z początku były tylko olbrzymy. Wszyscy się tu dziwiliśmy dlaczego padają tylko duże. A dzisiaj widzę, że pojawiły się też mniejsze. No i nic tego nie rusza. Mam tu zaprzyjaźnione kaczki, nawet się do nich nie zbliżają.
Sprawdzają całą dobę
Państwowe Przedsiębiorstwo Wody Polskie, które od 2018 jest właścicielem zbiornika, zapewnia, że na Zalewie Zembrzyckim obecnie „prowadzi stały 24-godzinny monitoring”
– Zbieramy, pakujemy i utylizujemy – mówi Jarosław Kowalczyk z Wód Polskich w Lublinie. – Szacujemy, że zabraliśmy już ok. 1,5 tony martwych małż. To był długi i ciężki weekend. Bardzo pracowity dla naszych pracowników.
Co zabija małże w zalewie? Nie wiadomo. Wodę do badań Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie pobrał 11 sierpnia. W poniedziałek badania powtórzył.
– Potwierdzono tylko podwyższony poziom tlenu – 13 mg na litr (norma to 9 mg – red.), zakwit sinic i glonów. Woda w rzece na wlewie jest czysta – opisuje Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji WIOŚ.
Pytani o prawdopodobne przyczyny niespotykanego dotąd masowego wymierania małż w Zalewie Zembrzyckim pracownicy WIOŚ i Wód Polskich wyliczają wiele okoliczności: zbiornik jest zamulony, płytki, jest w nim zbyt mało wody, która stoi w miejscu. Nie pomaga też wysoka temperatura i nadprogramowy rozwój sinic i glonów.
– Zdaniem naszych ichtiologów może to być zjawisko naturalne. Zmiana pokoleniowa – dodaje rzecznik Kowalczyk. – Czynniki zewnętrzne musimy wykluczyć. Absolutnie nic takiego nie ma tu miejsca – zapewnia.
– Potwierdzono nam, że nie jest to czynnik chemiczny zrzucony do wody. Co ma sens, bo nie ma śniętych ryb. Tego na szczęście nie obserwujemy – mówi Konrad Hajczuk, szef Okręgu Lublin Polskiego Związku Wędkarskiego.
Dalsza część tekstu pod wideo.
Wysoka temperatura
Hajczuk reprezentował PZW na wczorajszym „spotkaniu roboczym” w tej sprawie. Nad tym, co robić, zastanawiali się też przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie i Wód Polskich.
– Wojewoda lubelski Lech Sprawka w spotkaniu nie uczestniczył, ale jest w stałym kontakcie z WIOŚ i na bieżąco jest informowany o sytuacji – zapewnia rzecznika wojewody Agnieszka Strzępka. Jak dodaje, „zgłoszenie zanieczyszczenia zalewu” dotarło do WIOŚ 15 sierpnia. „Niezwłocznie” lubelskie laboratorium CLB przeprowadziło badania wody i terenu. – Ustalono, że prawdopodobną przyczyną były wysokie temperatury i stagnacja wody, które spowodowały duży rozwój glonów i rozchwianie stosunków tlenowych w zbiorniku, co miało niekorzystny wpływ na organizmy wodne.
Rzeczniczka wojewody zapewnia, że „na bieżąco sytuację zanieczyszczenia monitorują” także policja i straż pożarna.
– Kolejne działania będą podejmowane niezwłocznie, w zależności od zaistniałej sytuacji – mówi Agnieszka Strzępka.
Na początku lipca „nadmierny wypływ obumarłych szczeżuj wielkich” był przyczyną zamknięcia kąpieliska w Nieliszu w powiecie zamojskim. W Lublinie sanepid kąpielisk na zalewie nie zamknie, bo od kilku lat… tam ich nie ma.
– Inspekcja Sanitarna nie prowadzi nadzoru nad zalewem, jedynie w ośrodku Słoneczny Wrotków – usłyszeliśmy w Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Lublinie.
Ratusz zaprasza na spacer. Nad zalewem
Fundacja dla Przyrody oraz Miasto Lublin zapraszają na spacery z przewodnikiem nad Zalewem Zemborzyckim - dwa razy dziennie od 18 do 20 sierpnia oraz od 23 do 27 sierpnia . Grupy poranne wyruszą o godz. 8 z plaży kąpieliska „Słoneczny Wrotków”, a grupy popołudniowe o godz. 18 z plaży nieopodal ul. Cienistej.
Jak zachęcają urzędnicy, uczestnicy "będą mogli zaobserwować występujące w tym miejscu zwierzęta, przede wszystkim liczne gatunki ptaków. Dodatkowo, dowiedzą się, jak chronić nietoperze, jeże i inne zagrożone gatunki, a także jak prawidłowo dokarmiać ptaki".
Na spacery obowiązują zapisy. Formularz zgłoszeniowy dostępny jest na stronie Fundacji dla Przyrody.