Zachowywali się gorzej niż zwierzęta - mówi uczennica z klasy II "a” o profilu sportowym. - Pluli na nauczyciela, wyzywali, szarpali za ubranie. Choć to moi koledzy, wstydzę się za nich. Nic dziwnego, że w końcu nie wytrzymał i uderzył ucznia.
Anglista pracował w tej szkole półtora roku. Od początku miał kłopoty. - Często zgłaszał problemy z tą klasą - mówi Anna Gąsior, zastępca prezesa ogniska nr 3 Związku Nauczycielstwa Polskiego w Łęcznej i nauczycielka tego samego gimnazjum. - Nikt nie reagował. Tak jakby chcieli zataić sprawę i utrzymać dobry wizerunek szkoły.
Przed dwoma tygodniami nauczyciel podczas lekcji uderzył ucznia. Tego samego dnia odsunięto go od obowiązków, a następnego dostał dyscyplinarne wypowiedzenie. Właśnie złożył pozew do sądu o unieważnienie tej decyzji.
Niektórzy uczniowie z II "a” mają teraz wyrzuty sumienia. - Może byliśmy za ostrzy. Jakoś tak go sobie upatrzyliśmy. Trochę głupio, że go wylali. Ale nie wszyscy tak myślą. - Wyzywaliśmy go od ch..., grubych jeb... świń - bez zażenowania przyznają gimnazjaliści. - Kazał nam się za dużo uczyć. Jesteśmy sportowcami, a nie kujonami.
Uczniowie nie zostali ukarani. - Nauczyciel miał problemy ze zdyscyplinowaniem młodzieży - mówi Sławomir Winiarski, zastępca dyrektora Gimnazjum nr 2. - Nie powinien uczyć, bo nie ma predyspozycji. Dzieci to wyczuwają. Zdarzyło się, że uczniowie porwali firankę czy porozkręcali ławki i krzesła na jego lekcjach. Nie umiał ich uspokoić.
- Nasz wizytator zbadał sprawę - mówi Grażyna Zawadzak, dyrektor wydziału kształcenia ogólnego Kuratorium Oświaty w Lublinie. - Okazało się, że nauczyciel uderzył ucznia. Sam się do tego przyznał, czyli jest winny. Zgadzamy się więc z decyzją dyrektora szkoły o dyscyplinarnym zwolnieniu anglisty.