Tylko dziewięciu pracowników Urzędu Marszałkowskiego zdecydowało się na telepracę. Od 1 marca pracują z domu.
Hetman chciał, żeby docelowo z telepracy skorzystało 10 proc. urzędników. Jednak na razie rewolucja ślimaczy się. Z telepracy skorzystało w sumie 9 pracowników, przede wszystkim z departamentu kontroli. W całym Urzędzie Marszałkowskim pracuje niespełna 900 osób.
– Kluczową sprawą jest zgoda pracowników na taką formę pracy. Są następni chętni – zapewnia Krzysztof Prybuła rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego.
Urzędnicy korzystający z telepracy, mają taką samą pensję, a dodatkowo otrzymują sprzęt umożliwiający pracę z domu, np. laptopy z dostępem do internetu. Nie muszą pracować od 7.30 do 15.30. Tak organizują sobie czas, żeby w określonym terminie wykonać zlecone zadanie. Z telepracy można zrezygnować w ciągu trzymiesięcznego okresu próbnego.
Telepraca funkcjonuje w zachodnich krajach Unii Europejskiej, a szczególnie popularna jest w Skandynawii. W Polsce to ciągle nowinka.