Wciąż brakuje leków przeciwzakrzepowych, przeciwastmatycznych i onkologicznych. Zamiast do polskich aptek trafiają za granicę. Nowym kanałem wywozu medykamentów i specjalistycznej żywności dla dzieci z alergiami stały się przychodnie.
Cały czas jest problem z dostępnością leków przeciwzakrzepowych jak np. Clexane we wszystkich dawkach, a także wziewnych dla osób z chorobami płucnymi np. Seretide. Są też duże braki w hipoalergicznych mlekach dla dzieci, które nie są karmione piersią – mówi Henryka Muda z apteki przy ul. Hempla w Lublinie.
– Problem mają też pacjenci onkologiczni, którzy przyjmują np. Neupogen i Neulasta – dodaje pracownik apteki przy ul. Bramowej.
Główny Inspektorat Farmaceutyczny przyznaje, że problem wywozu leków za granicę nie zniknął. Pojawiły się bowiem nowe kanały dystrybucji.
– Jak tylko uda się zmienić przepisy, które ograniczają ten proceder, jak np. wprowadzenie w ubiegłym roku konieczności uzyskania zgody GIF-u na wywóz leków za granicę, to za chwilę wykorzystywana jest nowa luka w prawie. To zabawa w kotka i myszkę – mówi Paweł Trzciński, rzecznik GIF. – Obecnie coraz częściej eksport odbywa się poprzez przychodnie. Najczęściej są to placówki, które nie mają kontraktów z NFZ, a wypisują recepty na rzadkie leki przeciwzakrzepowe czy przeciwastmatyczne.
W efekcie zamiast do polskich aptek leki trafiają do krajów Europy Zachodniej, gdzie są bardzo pożądane ze względu na atrakcyjną cenę. Leki przeciwzakrzepowe, przeciwastmatyczne czy dla chorych na białaczkę za granicą kosztują nawet kilka razy więcej.
– Poza lekami, z którymi jest stały problem, ostatnio zaczęła masowo znikać z polskiego rynku specjalistyczna żywność dla niemowląt z uczuleniami – mówi rzecznik GIF. – Problem w tym, że nie możemy kontrolować przychodni tylko hurtownie. Kontrolą placówek medycznych zajmują się urzędy wojewódzkie – tłumaczy.
W województwie lubelskim przypadków przychodni, które brałyby udział w nielegalnym procederze, jak dotąd jeszcze nie było. – Nie wykluczamy jednak, że takie praktyki się pojawią. W innych częściach Polski zdarzają się coraz częściej – mówi Radosław Brzózka, rzecznik wojewody lubelskiego.
Co na to samorząd aptekarski? – Zgodnie z przepisami, apteki mogą zaopatrywać uprawnione placówki ochrony zdrowia –tłumaczy Tomasz Barszcz, prezes Lubelskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej. – Nie możemy weryfikować celu, do jakiego placówki te leki wykorzystują. Nasze podejrzenia może budzić ewentualnie ilość zamawianych leków lub ich asortyment. Wówczas takie informacje przekazujemy np. do inspektoratu farmaceutycznego.
W związku z tym, że inspekcja farmaceutyczna nie może kontrolować placówek medycznych, samorząd aptekarski postuluje zmianę przepisów.
– Chodzi nam m.in. o to, żeby kompetencje kontrolne miała Inspekcja Farmaceutyczna albo inna jednostka wskazana przez wojewodę – tłumaczy Barszcz. – Poza tym proces dystrybucji leków powinien odbywać się pod nadzorem farmaceutów, którzy zgodnie z ustawą podlegają odpowiedzialności zawodowej. Teraz przedsiębiorca prowadzący aptekę wcale nie musi być farmaceutą. Często po zamknięciu apteki za nielegalną działalność, otwiera nową, pod innym szyldem.
Ministerstwo Zdrowia chce, żeby informacje o tym, gdzie i jakich leków brakuje, były dostępne na bieżąco w internecie. System miałby zacząć działać od 2018 roku. Pojawił się też pomysł, żeby większościowy udział w aptekach mieli farmaceuci.