„My zostajemy - jesteśmy Europą” – pod takim hasłem kilkadziesiąt osób zebrało się w niedzielę na placu Łokietka w Lublinie. Protestowali przeciwko, ich zdaniem, planom wyprowadzenia przez PiS Polski z Unii Europejskiej. Po zakończeniu spotkania kilkanaście osób zostało wylegitymowanych przez policjantów.
Zorganizowane spontanicznie spotkanie było reakcją na zapowiedź zawetowania przez Polskę projektu budżetu Unii Europejskiej. Ma to związek z planami, aby wypłaty pieniędzy dla poszczególnych krajów miały być powiązane z oceną praworządności. Na takie rozwiązanie nie chce się zgodzić Polska oraz Węgry.
– Jeśli ktoś chce wetować to, żeby Polska była krajem praworządnym, to ja się z tym nie zgadzam. Chcę żeby w Polsce rządziło prawo, a nie Prawo i Sprawiedliwość – mówił mężczyzna trzymający transparent „Nie dla weta PiSowskiego (nie)rządu”.
– Dzisiaj próbuje nam władza robić wodę z mózgu wmawiając jak to niekorzystna może być dla nas Unia Europejska. Realizuje plan, który nijak się nie da określić jak tylko planem kremlowskim. Próbuje krok po kroku, niszczyć nasze zaufanie do struktur europejskich, do innych Polaków, do innych grup społecznych – mówił do zgromadzonych kolejny uczestnik spotkania. Po chwili dodał: – Mam ze sobą flagę Unii Europejskiej – mówił cały czas trzymając w ręku biało-czerwoną flagę. – To jest flaga Unii Europejskiej i niech nikt wam nie wmawia, że jest inaczej. Za tą flagą jest historia europejska i wartości europejskie.
W okolicach placu Łokietka pojawiło się też kilkudziesięciu policjantów. Już kilka minut po rozpoczęciu zgromadzenia z radiowozu zaczęli odtwarzać komunikat o zakazie organizowania w czasie pandemii zgromadzeń powyżej pięciu osób. A kiedy spotkanie się zakończyło, zaczęli legitymować uczestników.
– Jestem właśnie legitymowana. Podobno za to, że jest za dużo osób na zgromadzeniu. Mam nadzieję, że nie będzie mandatu, a jeżeli panowie tak muszą spełniać swoje obowiązki, to spotkamy się kiedyś w sądzie. Ale mam nadzieję, że tak nie będzie, bo mamy prawo do legalnych zgromadzeń – przekonywała jedna z uczestniczek spotkania.