Z braku znamion czynu zabronionego prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie łamania praw pracowników zwolnionych z lubelskiej fabryki obuwia Protektor. Śledczy ustalają natomiast, czy działano na szkodę spółki.
– Doszło do uchybień przy zwalnianiu, ale nie noszą one znamion przestępstwa. Naruszanie praw pracowniczych musi być złośliwe lub uporczywe. Prokuratura niczego takiego się nie dopatrzyła. Zwolnienia podyktowane były sytuacją ekonomiczną firmy – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Prokuratorzy uznali też, że w trakcie strajku nie narażono życia i zdrowia pracowników. – Z informacji pogotowia ratunkowego wynika, że pomoc dla strajkujących mogła nadejść, a ich życie nie było zagrożone – tłumaczy Syk-Jankowska.
Wciąż prowadzone jest natomiast śledztwo w sprawie niegospodarności w Protektorze. Prokuratura ustala, czy doszło do działania na szkodę spółki. Nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów.
Zwolnienia tuż przed Wigilią
144 pracowników Protektora zwolniono pod koniec 2011 roku. Wypowiedzenia dostali pocztą tuż przed Sylwestrem. Doprowadziło to do strajku okupacyjnego.
Część osób protestowała przed budynkiem firmy, inni zabarykadowali się w środku fabryki. Ostatecznie doszło do porozumienia. Pracownicy mieli dostać odprawy.