Przez weto prezydenta Lecha Kaczyńskiego mieszkańcy Lublina nadal będą musieli starać się o dodatkowe dokumenty, żeby wyłączyć grunt z produkcji rolnej i przeznaczyć go pod budowę domu.
Problem dotyczy znacznej części miasta. Grunty rolne najłatwiej spotkać w okolicy Dożynkowej, na Ponikwodzie, Szerokiem, części Sławinka od Zbożowej do Skowronkowej, w rejonie Poligonowej, Willowej, Janowskiej, Abramowic i Zemborzyc.
- W sumie zajmują jedną trzecią powierzchni Lublina - wyjaśnia Joanna Gajak, zastępca dyrektora Wydziału Geodezji w lubelskim Urzędzie Miasta.
Właściciele takich działek mogą bez opłat wyłączyć z produkcji rolnej do 500 mkw. gruntu jeśli chcą zbudować dom jednorodzinny lub po 200 mkw. na każdy lokal w domu wielorodzinnym. Jeśli przekraczają te limity, to za dodatkową powierzchnię muszą wnieść opłatę stanowiącą równowartość wartości żyta, którą można by zebrać z takiej działki. Ale za każdym razem muszą biegać do magistratu z dodatkowymi dokumentami.
- Od początku roku wydaliśmy już blisko 200 decyzji o wyłączeniu gruntów z produkcji rolnej - informuje Alina Przybysz z Urzędu Miasta. Szacunki mówią, że nawet 90 proc. nowych domów mieszkalnych budowanych obecnie w Lublinie powstaje właśnie na takich terenach.