Skąd jeździmy i gdzie skręcamy? W 174 punktach będzie to sprawdzać wynajęta przez władze Lublina firma. Jej ludzie będą liczyć wszystkie przejeżdżające samochody. Odnotują nawet to, jakiego rodzaju były to auta.
Po co to wszystko? Żeby miejscy fachowcy od organizacji ruchu wiedzieli, gdzie sygnalizatory powinny dłużej świecić zielonym światłem, tak by rozładować tworzące się na jezdni zatory. Informacje pozwolą też zmienić na skrzyżowaniach pierwszeństwo ruchu. O ile będzie taka potrzeba. A jeśli gdzieś się okaże, że wystarczy zmienić przeznaczenie danego pasa (np. pozwolić kierowcom na skręt), także wyjdzie to na jaw w takich badaniach. Dane mogą również usprawnić ruch pieszych. Bo ankieterzy będą liczyć nawet piechurów.
Liczenie samochodów nie będzie łatwe. Fachowcy sięgnęli nawet po kamery. Cztery takie urządzenia zawisły nad jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w naszym mieście - rondem Dmowskiego koło Zamku przy al. Tysiąclecia.
Badania ruchu będą prowadzone we wrześniu i październiku. Przetarg na ich wykonanie wygrała lubelska spółka iKOM. Miasto postawiło jej jeszcze jedno zadanie: ma wpisać do mapy ulice, które do tej pory nie były w niej ujęte, np. ul. Fulmana, a nawet uwzględnić zmiany na już istniejących arteriach, jak np. poszerzenie al. Tysiąclecia. (DRS)