Nie ma ryzyka, że lubelskie lotnisko zawiesi działalność – zapewnia jego kierownictwo. Dementuje tym samym prasowe sugestie, że Port Lotniczy Lublin może podzielić losy Modlina.
Poszło o braki formalne w decyzji ministra, czyli organu drugiej instancji. W lutym wyrok może się uprawomocnić, o ile władze portu nie złożą skargi kasacyjnej. Według DGP, oznaczałoby to konieczność zamknięcia lotniska.
– Nie ma takiego zagrożenia – dementuje te doniesienia Małgorzata Jarecka, rzecznik WSA w Warszawie. – Decyzja sądu dotyczyła wyłącznie jednego aspektu decyzji lokalizacyjnej. Chodzi o ustanowienie służebności dla jednej z działek, która powstała w wyniku wywłaszczenia na rzecz Skarbu Państwa. Sąd nakazał ponowne rozpatrzenie tylko tej kwestii.
Sprawa może więc wrócić do Ministra Infrastruktury.
– Wypowiedzi o ryzyku zamknięcia portu są nieuzasadnione – potwierdza mec. Janusz Łomża, który dobrze zna dokumentację sprawy. – Nie ma do tego podstaw zarówno w prawie, jak i w materiale dowodowym.
Chodzi o grunty w pobliżu portu lotniczego. Ich właścicielka została wywłaszczona, a cały teren podzielono na trzy części. Jedną zajęło lotnisko, na drugiej stoi dom kobiety, trzecia to pole uprawne.
– Nie ma tam dojazdu, więc potrzebne było ustanowienie służebności – wyjaśnia Piotr Jankowski, rzecznik Portu Lotniczego Lublin. – Minister mógł to zrobić, ale nie musiał. Wystarczyły mu gwarancje, udzielone przez port.
Innego zdania była właścicielka działki. W rezultacie sprawa trafiała do kolejnych instancji. Jeśli teraz orzeczenie WSA się uprawomocni, minister będzie mógł usunąć braki formalne w wydanej decyzji.
– Nie można uchylić całego pozwolenia na budowę. Uniemożliwia to tzw. specustawa lotniskowa, na podstawie której budowano port – tłumaczy Jankowski. – Obecnie spółka zapoznaje się z wyrokiem, czekamy na uzasadnienie. Następnie podejmiemy decyzję w sprawie ewentualnego odwołania. Niezależnie od dalszych kroków spółki, działanie lotniska nie będzie zagrożone.