O fotel prezydenta Lublina będą walczyć Izabella Sierakowska i Adam Wasilewski. Ten drugi ma nieco większe szanse, bo może go wesprzeć prawicowy elektorat. Obecnemu prezydentowi Andrzejowi Pruszkowskiemu zaszkodziło rozbicie prawicy. Może już sprzątać swój gabinet.
- Ja zaskoczony nie jestem - mówi prof. Stanisław Michałowski, politolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. - Pruszkowskiemu zaszkodził brak jedności prawicy. Głosy odebrał mu zwłaszcza Zbigniew Wojciechowski. Teraz szanse są wyrównane, choć lekką przewagę ma Wasilewski.
- Żaden z kandydatów nie ma najmniejszego doświadczenia samorządowego. Oczywiście z zasadniczych powodów nie poprę kandydatki zjednoczonej lewicy - mówi Andrzej Pruszkowski. Nie wie jeszcze, czy wesprze Wasilewskiego. A największy żal za swą porażkę ma nie do Wojciechowskiego, ale do Andrzeja Mańki, kandydata LPR, która tworzyła z PiS wspólny blok do Rady Miasta.
- Oczywiście, że wolę Wasilewskiego, który ma centrowe poglądy, niż lewicową Sierakowską - przyznaje Zbigniew Wojciechowski, kandydat komitetu Idziemy Razem - Lubelska Centroprawica. Ale nie chce mówić, czy zwróci się do swych wyborców, by głosowali na kandydata PO.
- Liczę, że nie zwycięży porozumienie partyjne, ale silna osobowość i dobry program - ripostuje Sierakowska.
Dla wyborców istotne może być również, kogo główni kandydaci przedstawią jako swych przyszłych zastępców w Ratuszu. - Co nagle, to po diable. Teraz mogę jedynie zapewnić, że nie zrobię czystek w Urzędzie Miasta. Dobrzy pracownicy mają zapewniony chleb do emerytury - mówi Sierakowska.
Wasilewski zapewniał, że przed drugą turą przedstawi swych ewentualnych zastępców. - Takie nazwisko podam jeszcze w tym tygodniu. Jedno - zapowiada Wasilewski.
• Czy będzie to Z. Wojciechowski?
- Nie wykluczam. (rp)