Dwa dni przed końcem roku czworo pracowników Muzeum Wsi Lubelskiej otrzymało wypowiedzenia umów. Troje z nich nie przystało na porozumienie stron, wobec czego rozstano się z nimi bez obowiązku świadczenia pracy ze skutkiem natychmiastowym.
O napiętej sytuacji w lubelskim skansenie po raz pierwszy pisaliśmy na początku grudnia. Początki konfliktu części załogi ze związaną z Solidarną Polską dyrektor Bogną Bender-Motyką sięgają jednak sierpnia 2020 roku. Wtedy do zarządu województwa trafiła pierwsza skarga w tej sprawie. Personel zarzuca przełożonej brak wiedzy merytorycznej i brak dyskusji z pracownikami na tematy ważne dla muzeum. Pojawiły się też zarzuty mobbingu, wskazane w anonimowej ankiecie przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Pracy. W efekcie placówka musiała wprowadzić politykę antymobbingową. – Jej zapisy są takie, że teraz nikt nie odważy się zgłosić niepożądanych zachowań – komentują chcący zachować anonimowość instytucji.
Wypowiedzenia poszły w ruch
W ostatnim czasie oliwy od ognia dolało wprowadzenie nowego regulaminu organizacyjnego i planowana redukcja etatów. Według propozycji dyrektor zwolnione miały zostać cztery osoby, a głównymi kryteriami miały być: osiągnięcie wieku emerytalnego oraz liczba dni spędzonych od stycznia 2019 roku do listopada roku ubiegłego na zwolnieniu lekarskim. Część załogi zarzucała, że całkowicie pominięto ocenę merytoryczną, a zaproponowane warunki miały doprowadzić do zwolnienia niewygodnych dla dyrekcji pracowników merytorycznych.
Z pracą mieli się pożegnać: główny konserwator, dwoje kustoszów odpowiedzialnych za większość muzealnych ekspozycji i adiunkt z wykształceniem konserwatorskim. W ostatnią środę pod nieobecność dyrektor Bender-Motyki (do końca roku miała przebywać na zwolnieniu lekarskim) wypowiedzenia wręczył im wicedyrektor Wiesław Szajewski, proponując rozstanie za porozumieniem stron, z możliwością pracy do końca lipca 2022 roku. Na propozycję przystała tylko jedna osoba. Pozostałym rozwiązano umowy za wypowiedzeniem, zwalniając z obowiązku świadczenia pracy. – Co w praktyce oznacza, że z końcem roku odeszły z muzeum. W czwartek musiały zdać wszystkie służbowe rzeczy – słyszymy od muzealnej załogi.
– Uważam, że złożona propozycja była korzystna dla pracowników. Mimo długich rozmów, część z nich jej nie przyjęła. Mam nadzieję, że zmienią decyzję, ale na to potrzeba czasu – komentuje wicedyrektor Szajewski. I dodaje, że ze spokojem czeka na wyniki kontroli PIP, która bada procedurę związaną z wypowiedzeniami. Protokół pokontrolny powinien być gotowy w najbliższych dniach.
Odmienne zdanie przyczyną konfliktu?
O przeprowadzenie kontroli do PIP zwrócili się związkowcy z „Solidarności”, którzy stanęli w obronie zwalnianych pracowników. – Nie można dyskryminować ludzi dobrze wykonujących swoją pracę ze względu na wiek. W mojej ocenie pani dyrektor ma swoje spojrzenie na świat i wydaje jej się, że każdy patrzy tak samo. Ale niekoniecznie tak jest. Dyrekcja nie ma doświadczenia muzealnego, dlatego wydaje mi się, że racje leży po stronie pracowników merytorycznych. Część z nich nie boi się wyrażać swojego zdania, często odmiennego z poglądami szefostwa i to jest powód konfliktu – ocenia Marian Król, przewodniczący regionu środkowo-wschodniego NSZZ „Solidarność”. Po Nowym Roku rozmowę z panią dyrektor na temat zwolnień zapowiedział też wicemarszałek województwa Zbigniew Wojciechowski.