Zakazu pływania motorówkami po Zalewie Zemborzyckim żąda jeden z radnych. Tłumaczy, że ryk silników przeszkadza wędkarzom, kajakarzom i plażowiczom. – Zalew jest jednym z nielicznych w regionie dostępnych dla nas akwenów – odpowiadają motorowodniacy
– Ludzie wypoczywający na brzegu są terroryzowani przez wyjące silniki. Popisujące się osoby przeszkadzają tym, którzy płyną żaglówką albo kajakiem – mówi Leszek Daniewski, miejski radny PO, a zarazem wiceprezes Lubelskiego Towarzystwa Kajakowego „Fala”. Twierdzi, że dla kajakarzy towarzystwo motorówek bywa wręcz niebezpieczne. – Bo motorówki wytwarzają falę, która przenosi się dalej.
Radny chce, żeby miasto wprowadziło na zalewie tzw. strefę ciszy. Skutkowałoby to zakazem pływania motorówkami, nie dotyczyłby on tylko uprawnionych służb, np. policji lub Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
– Na terenie Zalewu Zemborzyckiego nie ma obowiązku wprowadzenia strefy ciszy – odpisał radnemu Krzysztof Komorski, zastępca prezydenta Lublina tłumacząc, że o ustaleniu strefy ciszy może zdecydować wyłącznie Rada Miasta odpowiednią uchwałą. – Chciałbym, żeby projekt takiej uchwały wyszedł z Urzędu Miasta, a nie ode mnie – mówi Daniewski.
– Nie prowadzi się obecnie prac nad takim projektem – odpowiada Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. – Nie ma uzasadnionej potrzeby wprowadzania tego typu ograniczeń. W ciągu ostatnich lat nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów od mieszkańców Lublina, których przedmiotem byłby uciążliwy hałas na terenach sąsiadujących z zalewem, jak również nie otrzymano wniosków o utworzenie strefy ciszy.
Przeciwni ograniczeniom są też motorowodniacy. – Kilka klubów szkolących młodzież straciłoby rację bytu – ostrzega Krzysztof Zybura, prezes Lubelskiego Okręgowego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego. – Zawsze komuś coś przeszkadza na zbiornikach, ale można się jakoś porozumieć, rozmawiać o części zalewu, o zasadach, godzinach. Tak, żeby jedni drugim nie wchodzili w drogę.
Sami motorowodniacy przyznają, że nie każdy zachowuje się na wodzie tak, jak powinien. – Dochodzą do nas sygnały o osobach, które przyjeżdżają spoza regionu i zachowują się niezgodnie z przepisami i dobrym obyczajem – mówi Zybura. – Zakaz byłby wylaniem dziecka z kąpielą, bo w regionie nieliczne są już miejsca, w których wolno nam pływać: na Wiśle, na Zalewie Zemborzyckim, części zalewu w Nieliszu i w Międzyrzecu Podlaskim, a na Białym są indywidualne zezwolenia. To wszystko.
Ratusz podkreśla, że wprowadzenie strefy ciszy dotknęłoby nie tylko tych, którzy po zalewie pływają, ale też całej okolicy. – Zarówno miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, jak i warunki zabudowy nie mogłyby przeznaczyć wspomnianego terenu pod działalność powodującą zwiększenie poziomu dźwięku w środowisku – zaznacza Mazurek-Podleśna.