Rozmowa z Maciejem Krojcem, dyrektorem biura Money Expert w Lublinie
- To normalna sytuacja w dobie kryzysu. Lokalne waluty tracą na wartości, a ludzie kupują te mocniejsze, jak euro, czy dolar. Nawet wtedy, gdy nie ma to racjonalnego uzasadnienia, tak jak w przypadku złotówki, która mimo wszystko trzyma mocną pozycję. To samonapędzający się mechanizm psychologiczny, trudno go powstrzymać. I ryzykowny, ponieważ kryzys przekłada się na gospodarkę światową, a to oznacza, że za kilka miesięcy tzw. twarde waluty mogą tracić na wartości.
• Jeśli już jednak kupimy euro albo dolary, to co z nimi zrobić?
• A co pan poleca swoim klientom, którzy maja 10 tys. zł i nie wiedzą, jak je bezpiecznie i korzystnie ulokować?
- Nie polecam kupowania walut. Bezpieczne i dające możliwość bieżącego dostępu do pieniędzy jest konto oszczędnościowe. Bankom zależy dziś, by klienci wpłacali pieniądze, więc kuszą wysokim oprocentowaniem - 6-8 proc. w skali roku. Jeśli zaś mamy większą kwotę, to możemy kupić obligacje państwowe albo poszukać działki rolnej, z perspektywą przekształcenia na budowlaną.