Kolejka jak z PRL ustawiła się w poniedziałek na Bronowicach, gdzie godzinami czekało się, by zapisać dzieci na zajęcia „Lato w mieście”. Koczujący rodzice i dziadkowie narzekali na tempo obsługi. – Wychodzą zadowoleni – zapewniała nas dyrektorka domu kultury twierdząc, że kolejka to wina mediów, które poinformowały o zapisach na zajęcia
Najpierw w długim ogonku przed budynkiem, później w kucki na schodach, w końcu na pierwszym piętrze. Tak czekało się w poniedziałek w kolejce do jedynych drzwi, za którymi przyjmowane były zapisy na zajęcia organizowane w ramach akcji „Lato w mieście” przez Dzielnicowy Dom Kultury „Bronowice” i jego filie na Makach i Tatarach. Oferta zapowiadała się kusząco, na przykład 60 zł za pięć dni z ekipą filmową, występ w filmie i seans dla rodzin.
Pierwsi chętni ustawili się już o godzinie 5 rano. Zapisy, jak to zapowiadano, zaczęły się o godz. 8, ale przebiegały bardzo wolno. – Wszystkim zajmuje się tylko jedna kobieta – skarżyła się pani Monika, z którą rozmawialiśmy tuż przed godz. 11. W kolejce ustawiła się trzy godziny wcześniej i przez ten czas zdążyła dotrzeć jedynie do wejścia do budynku.
Od drzwi wejściowych do zapisów droga była jeszcze daleka. Upragnionym celem były drzwi na pierwszym piętrze, za którymi interesantów przyjmowała kasjerka. Spotkanej tu przed godz. 11 młodej mamie pokonanie tej trasy zajęło... pięć godzin.
– Jestem tu od 6 rano – przyznała pani Katarzyna, która miała to szczęście, że nie musiała się zwalniać z pracy, w przeciwieństwie do wielu innych rodziców, którzy utknęli w kolejce. Oczekujących było wielu, a kasjerka tylko jedna.
– Cóż ja poradzę – stwierdziła w rozmowie z nami Aleksandra Szulc-Choma, dyrektor DDK „Bronowice”. – Ja mam jedną kasjerkę, niektórzy zapisują trójkę dzieci, mamy też ulgi, to wszystko trzeba naliczyć, to trzeba nabić na kasę fiskalną, musi być pokwitowanie wypełnione. Zaskakuje mnie, że muszę się tłumaczyć z pewnych procedur.
Chociaż czekający w kolejce zgodnie narzekali na tempo obsługi, dyrektorka widziała to inaczej. – Wszyscy wychodzą zadowoleni i uznają, że jest bardzo ciekawa oferta – przekonywała nas Szulc-Choma. Nie miała sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o organizację pracy. – Kolejki wynikły z tego, że w mediach była podana informacja o zaczynających się zapisach na „Lato w mieście” i o wszystkich zajęciach, w tym także o naszej ofercie. Do tej pory zapisy nie były ogłaszane tak szeroko.
DDK „Bronowice” jest placówką podległą Urzędowi Miasta, który płaci również za akcję „Lato w mieście”. – Wydział Kultury był w stałym kontakcie z dyrekcją DDK Bronowice, prosiliśmy o wprowadzenie korekt, które usprawnią przyjmowanie zapisów – poinformowała po południu Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta