Kierowca schwytał mężczyznę kradnącego anteny samochodowe na parkingu przy sklepie OBI w Lublinie. Co z tego, skoro ochrona zamiast wezwać policję… puściła złodzieja wolno.
– Ten mniejszy mówił, że widział złodzieja kradnącego antenę z jego auta – mówi Sławomir Nakonieczny. – Złapał go za rękę i wciągnął do sklepu. Liczył, że tutaj ktoś mu pomoże.
Mężczyzn rozdzieli sklepowi ochroniarze. Zabrali osiłka na zaplecze. Pan Sławomir ze zdumieniem zobaczył go już po kilku minutach. Szedł spokojnie przez parking, a w ręku trzymał dwie samochodowe anteny. Po chwili klient OBI zauważył, że antena zginęła również z jego auta. Dogonił złodzieja już na osiedlu.
– Nie miał mojej anteny CB, tylko zwykłe radiowe – mówi. – Gdy go zaczepiłem, próbował mnie uderzyć. Potem powiedział, że i tak nikt mu nic nie zrobi, bo prokurator go na drugi dzień wypuści.
W OBI potwierdzają, że taka sytuacja miała miejsce. Skończyła się obezwładnieniem przez ochroniarzy większego z mężczyzn. Dlaczego został wypuszczony i nikt nie wezwał policji? Tomasz Linkiewicz z centrali OBI tłumaczy, że świadek kradzieży i pokrzywdzony w jednej osobie uciekł. – Nie było więc podstaw, żeby wzywać policję do drugiego z mężczyzn.
– Wcale się temu okradzionemu nie dziwię – komentuje Sławomir Nakonieczny. – Pytał ochroniarza, czy ma przynieść antenę, którą mu chciał ukraść złodziej. Ale nie spotkał się z zainteresowaniem. Więc sobie poszedł.
Postępowanie ochroniarzy krytykuje policja. – Podstawą do wezwania patrolu jest już to, że ktoś szarpie się w sklepie i krzyczy "złodziej” – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. – Ochroniarze nie są od wyjaśniania sprawy, mają tylko ująć podejrzewanego i przekazać go nam.
Wójtowicz dodaje, że przede wszystkim należało poprosić okradzionego, żeby poczekał w sklepie i zgłosił funkcjonariuszom popełnienie przestępstwa.
Policja nieustannie apeluje do świadków przestępstw, aby nie pozostawali obojętni i natychmiast zawiadamiali organy ścigania. A jeśli czują się na siłach, żeby próbowali ująć przestępcę. Najczęściej dzięki obywatelskim zatrzymaniom kara nie mija złodziei i pijanych kierowców.
Teraz OBI deklaruje pomoc policji w ewentualnym postępowaniu. Ale Sławomir Nakonieczny nie ma zamiaru zgłaszać kradzieży. – Znam realia i wiem, że to nic nie da.