22 grudnia umarł Lech Cwalina. Ciężko żegnać przyjaciela. Kochana Elu, trzymaj się w tych trudnych chwilach. Leszek był romantykiem. Dla żony szył kolorowe dzwony i zabierał ją do Paryża. Zresztą ten Paryż ich połączył. Ela z Lechem zjedli beczkę soli.
Leszek Cwalina to kawał legendy Lublina. W 1984 roku założył w piwnicach Lubelskiego Domu Kultury (dziś Centrum Kultury) przy Peowiaków „Bar kategorii III” z fasolką po bretońsku, potem bigosem i flakami. Powstał Disco Bar Hades, potem Restauracja - Klub Towarzyski Hades, następnie Kawiarnia Artystyczna Hades (w sumie 150 wernisaży i koncerty – na przykład Adam Makowicz, Tomasz Stańko, Michał Urbaniak). – Było i się zbyło – Centrum Kultury miało inną wizję na piwnice.
Ela z Leszkiem przeboleli żal, wylądowali przy Bramie Grodzkiej (w miejscu kultowej też knajpy „Szeroka 28”). Miejsce spotkań, koncertów, rozmów. Inne niż wszystkie. Cały czas wierzyli z Elą, że pomimo pandemii restauracja przetrwa. Koncert „Przyjaciele dla Hadesu. 35 lat historii” dawał nadzieję, że się uda.
– Chciałabym trochę pogotować w restauracji, wprowadzić swoje autorskie dania z kuchni francuskiej i lwowskiej. Dalej piec wernisażowe ciasteczka. Jak wyliczyłam, upiekłam ich już ponad 10 tysięcy – mówiła nam Ela Cwalina w 2019 roku. Nie udało się, Covid zabił Hades. Długi i zmartwienia zrobiły swoje.
Po Hadesie umarł Leszek. Zostaje Ela Cwalina, zostanie pamięć, zostanie kawał historii kultury tego miasta, którego nie da się wymazać z historii Miasta Inspiracji.
Żegnam Cię Leszku słowami księdza Jana Twardowskiego: „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą / zostaną po nich buty i telefon głuchy/ tylko co nieważne jak krowa się wlecze / najważniejsze tak prędkie że nagle się staje/ potem cisza normalna więc całkiem nieznośna/ jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy / kiedy myślimy o kimś zostając bez niego”…