W słoneczne dni widać najlepiej, że taras widokowy Wieży Trynitarskiej błyszczy niczym korona. To efekt trwających prac renowacyjnych, remontowany krenelaż dostaje miedziane elementy. Gdy odwiedzający wiosną wrócą do muzeum, zobaczą też inne zmiany.
Krenelaż czyli murowane elementy okalające taras widokowy wymagały remontu. Mimo że tynki były wymieniane kilka lat temu, znów trzeba je było naprawiać.
Włoski błąd?
– Już po zeszłej zimie wiedzieliśmy, że coś z tym trzeba zrobić i to pilnie. To otwarta przestrzeń, której nic nie chroni przed śniegiem, deszczem czy wiatrem. Jak się okazało, wiatr szkodzi najbardziej, bo wywiewa zaprawę, przenika woda i dochodzi do odspojenia tynków. Wieży nigdy ten problem nie był obcy, co 5-10 lat temat naprawy wracał. Projekt nadbudowy wieży przypisuje się Antonio Corazziemu. Włoch chyba nie wziął pod uwagę specyfiki naszego klimatu – mówi ks. Łukasz Trzciński, dyrektor Muzeum Archidiecezji Lubelskiej.
– Szukaliśmy różnych rozwiązań ze względu na ich trwałość ale i walory estetyczne. Po konsultacji ze służbami konserwatorskimi zdecydowaliśmy się na miedź, która teraz błyszczy i z daleka widać jakby wieża miała koronę, ale bardzo szybko pokryje się patyną – dodaje.
Prace są na tyle skomplikowane, że choć remont trwa od czerwca, dopiero teraz przyszedł czas obróbki blacharskiej.
Jeśli faktycznie Corazzi w 1819 roku podwyższał budowlę, która za czasów jezuitów i trynitarzy sięgała jedynie do poziomu czworoboku, mógł nie znać polskich realiów pogodowych. Zaledwie rok wcześniej rząd Królestwa Polskiego zwrócił się do rządu toskańskiego o skierowanie architekta. Był nim właśnie Corazzi, który spędził w Polsce 27 lat i między innymi zaprojektował przebudowę dawnego renesansowego kościoła jezuitów na katedrę.
Nic nie wpadnie
Gdy na wiosnę zwiedzający po pokonaniu 207 schodów wrócą na taras widokowy, oprócz wyremontowanego krenelaża zastaną nowy drewniany podest.
– Okazało się, że trzeba sięgnąć głębiej, zobaczyć co się dzieje pod tarasem. Nowy podest będzie zamontowany kilka centymetrów niżej i mniejsze będą szczeliny między deskami, bo zdarzało nam się odkręcać deskę czy dwie gdy zwiedzającym wpadło coś cennego, obrączka czy pierścionek lub utkwił smartfon – relacjonuje dyrektor.
Pierwszy drewniany podest zamontowano tu, gdy w wieży otwarto muzeum i pojawili się zwiedzający, czyli latem 1978 roku. Od tamtego czasu można oglądać panoramę miasta z wysokości 40 metrów. O ile zewnętrzne drewniane elementy, po których chodzą turyści, były wymieniane, o tyle konstrukcja wewnątrz wieży – schody, podesty – są niezmienne od ponad pół wieku. Podobnie jak ekspozycja rzeźb, które stoją tak, jak widzieli to ówcześni studenci historii sztuki KUL współpracujący przy tworzeniu wystawy.
Ale to się zmieni, bo jest pomysł na nową aranżację.
Płaczki i gęsi
Kto kiedykolwiek był na wieży wie, że to bardzo specyficzne miejsce pozwalające na luksus skracania dystansu z eksponatami. Mające kilkaset lat rzeźby nie skrywają gabloty, elementy dawnych ołtarzy i katafalków ma się na wyciągnięcie ręki. Władze placówki zapewniają, że klimat kościelnego strychu, który jest dla wielu zwiedzających atutem, nie zostanie zlikwidowany. Eksponaty będą te same co dziś, jedynie zupełnie inaczej pokazane, a proces reorganizacji poszczególnych poziomów potrwa kilka lat. Zwłaszcza, że od opinii inżynierów zależy realizacja takich rozwiązań jak przewieszenie w lepiej eksponowane miejsce dzwonu św. Michała.
Gotowy jest już projekt zmian. Przygotowała go Anna Skołożyńska-Cieciera, architekt wnętrz, która zajmuje się projektowaniem muzealnych wystaw w Polsce i za granicą.
– Pół roku się do tego przygotowywaliśmy, zastanawiając jak pogrupować eksponaty. Nie będziemy pokazywać chronologicznie zbiorów, powstanie ścieżka teologiczna, którą będziemy prezentować za pomocą rzeźby, od narodzin w Chrystusie czyli chrztu, do spotkania w wieczności. Jeden poziom będzie związany właśnie z tematyką śmierci. Tam pojawi się trumna, którą mamy, postacie płaczek czy figury gęsi – ptaków symbolizujących dobrą śmierć, stąd częstych elementów katafalków. I dzwony, które towarzyszą w ostatniej drodze człowieka – mówi ks. Łukasz Trzciński, który dodaje, że dzięki innemu wykorzystaniu przestrzeni i pogrupowaniu na przykład sześciu rzeźb św. Floriana będzie można pokazać jak się ten motyw zmieniał, jakie atrybuty pojawiały się w XVI, XVII czy XIX wieku.
Teraz jest to niemożliwe, choć sześciu św. Florianów cały czas stoi w wieży.
Twórcy projektu chcą też, by rzeźby nie były bezimienne. Zwiedzający dowiedzą się kim był św. Nepomucen, dlaczego jest patronem często ustawianym w kapliczkach przy rzekach czy jeziorach.
Oś nowości
Przedsmakiem nowego pomysłu są przeszklone wnęki a w nich rzeźby wyznaczające początek i koniec ścieżki zwiedzania – od chrzcielnicy po krucyfiks. Razem z nową osią czasu pokazującą historię Wieży Trynitarskiej zostały one zaaranżowane w tak zwanym obejściu budowli (rozwidleniu korytarzy łączącym się z salą wystaw czasowych).
Jeśli chodzi o salę białą, w której w zeszłym sezonie można było oglądać wystawę „Tkanina – ukryte piękno” na razie jest ona opustoszałym pomieszczeniem. Już wiadomo, że w nowym sezonie zobaczymy tu malarstwo.
Historia Muzeum Archidiecezji Lubelskiej, dawniej zwanego Muzeum Archidiecezjalnym Sztuki Religijnej, zaczyna się w latach 70. ubiegłego wieku ale idea zbioru sięga międzywojnia.
– Przed wojną starano się ocalić pamiątki po unitach. Do tej pory mamy kilka obiektów, między innymi dwie chorągwie i dwie ikony datowane na XVI i XVII wiek. Jedną z ikon o bardzo ciekawej historii, która wróciła po konserwacji, będzie można zobaczyć na przygotowywanej ekspozycji prezentującej portrety duchowieństwa i szlachty lubelskiej. Najczęściej byli to fundatorzy więc ich portrety zdobiły kościoły i plebanie ale są też prywatne dary dla naszego muzeum czy rodzinne pamiątki – zapowiada ksiądz Trzciński, który trzeci rok jest dyrektorem placówki.
Pytany, czy w nowym sezonie zwiedzający zapłacą drożej za bilety przyznaje, że zapewne tak, ale nie będzie to znacząca podwyżka. W styczniu okazjonalne wejście kosztowało 8 zł. Wernisaż wystawy czasowej i inaugurację zwiedzania zaplanowano na początek maja.