W minioną środę trener Lublinianki Dariusz Bodak postanowił zawiesić treningi indywidualne swojej drużyny
Nasi czwartoligowcy w miarę możliwości starali się w ostatnich tygodniach pracować indywidualnie w oczekiwaniu na wznowienie rozgrywek. Tak samo było w klubie z Wieniawy. Sytuacja się jednak zmieniła, bo szkoleniowiec ekipy z Lublina już nie organizuje zajęć dla swoich podopiecznych.
– W tym momencie są ważniejsze rzeczy – mówi Dariusz Bodak, trener Lublinianki. – W obecnych okolicznościach nie mogłem wymagać od chłopaków, żeby pracowali indywidualnie. Od kiedy w kraju pojawiły się nowe obostrzenia odnośnie wychodzenia na powietrze postanowiliśmy wszystko zawiesić. Nie mam takich kompetencji, żeby zmuszać zawodników do czegokolwiek. Sam się zastanawiam, czy mogę wyjść teraz na rower, a co dopiero mówić o przeprowadzaniu jakichś zajęć na zewnątrz. Nasza drużyna w 70 procentach składa się z licealistów, czy studentów, więc to rodzice powinni decydować, a nie trener – przekonuje Dariusz Bodak.
Wyjaśnia też, że to nie znaczy, że jego podopieczni całkowicie zaprzestali treningów. – Wyjaśniłem chłopakom, że nie mogę od nich nic wymagać, bo teraz najważniejsze jest przede wszystkim zdrowie. Wiadomo, że każdy z nas chciałby wrócić do normalności, wyjść na trening, a potem na mecz. Naprawdę są jednak ważniejsze rzeczy. Dlatego zawodnicy mogą ćwiczyć na własną rękę, w miarę możliwości. Każdy może też się do mnie odezwać, jeżeli decyduje się dalej trenować i na pewno podpowiem co robić. Kilku dzwoniło, więc kto ma możliwości, ten nie zrezygnował z zajęć – dodaje trener Lublinianki.
W ostatnich tygodniach pojawiło się sporo pomysłów na dokończenie rozgrywek. Mówi się, że pierwsze mecze mogłyby zostać rozegrane dopiero w czerwcu, a sezon mógłby nawet potrwać do połowy lipca. To samo dotyczy IV ligi. Jeżeli uda się w ogóle wrócić do gry, to można się spodziewać, że nie będzie możliwości rozegrania wszystkich kolejek. Na jaki wariant zdecyduje się wtedy Lubelski Związek Piłki Nożnej? Czy liga zostanie np. podzielona na grupy: mistrzowską i spadkową?
– Moim zdaniem takie rozwiązanie byłoby najbardziej sprawiedliwe. Rozgrywanie mniejszej ilości kolejek, chociażby 10, czy 12 spowoduje, że ktoś będzie miał lepszy terminarz, a ktoś gorszy. Wtedy na pewno niektóre drużyny będą pokrzywdzone. Jeszcze do niedawna myślałem, że powrót do gry w maju jest, jak najbardziej realny, ale teraz nie jestem taki pewien. Trudno sobie wyobrazić, że już za kilka tygodni wszystko wróci do normy, na tyle, że będziemy mogli grać. Moim zdaniem dopóki dzieci nie wrócą do szkół, to my nie powinniśmy wracać na boiska. Jako trener, rodzic i nauczyciel nie widzę jednak na to obecnie większych szans – mówi Dariusz Bodak.