Kontrolę w miejskim żłobku przeprowadzi dwuosobowy zespół z komisji rewizyjnej. W składzie tylko radni z PiS. – Wszczynają w ten sposób kolejną łukowską wojnę – uważa burmistrz Piotr Płudowski.
Na początku lipca, po intensywnych ulewach, część pomieszczeń obiektu została zalana. Trzeba było m.in. wymienić sufitowe kasetony. Radni z PiS zawnioskowali o nadzwyczajną sesję w tej sprawie. Chcieli wyjaśnień od burmistrza i zlecenia kontroli komisji rewizyjnej. 11 sierpnia żłobek, co prawda, wznowił prace i działa normalnie, ale kontrola komisji rewizyjnej się odbędzie. Jej skład budzi jednak pewne wątpliwości.
– Akces do kontroli zgłosiło 3 członków komisji. Ale standardem do tej pory były 2-osobowe zespoły – tłumaczy Artur Gałach, szef klubu PiS w łukowskiej radzie. Okazuje się, że w skład zespołu weszli tylko radni Andrzej Skwarek i Artur Gałach (obaj z PiS). W pracach chciał również uczestniczyć radny Henryk Lipiec z klubu Razem Ponad Podziałami, ale koledzy z PiS mu odmówili. – Pan radny Lipiec wcześniej dawał do zrozumienia, że powołanie komisji nie jest celowe i był jej przeciwny, twierdził że chcemy dokopać burmistrzowi – relacjonuje Gałach. – Poza tym, to osoba związana ze środowiskiem burmistrza– dodaje szef klubu PiS.
Inni radni mają pewne wątpliwości co do sposobu wyłonienia komisji. – Trudno opisać tę sytuację i zrozumieć wolę działania radnych Skwarka i Gałacha. Delikatnie mówiąc, zachowali się nieprzyzwoicie. To mnie akurat nie dziwi, szkoda tylko, że znów były pyskówki, ale odpowiedzi konkretnej brak. Dlaczego ogranicza się chęć pracy radnego i nie dopuszcza się go do zespołu – komentuje radny Arkadiusz Pogonowski (klub Alternatywa dla Łukowa).
Z kolei, szef klubu PiS odpowiada, że radni opozycyjni mają m.in. prawo do kontroli pracy burmistrza. – To będzie obiektywna kontrola. Potrwa do końca roku. Opracowujemy plan działania– zaznacza. – Jeśli stwierdzimy jakieś nieprawidłowości, to będą zalecenia. Ale przy wystąpieniu ewentualnych zaniedbań wyższej rangi, możemy przekazać to innym organom – przyznaje radny.
Tymczasem, zdaniem burmistrza „radni PiS wszczynają łukowską wojnę”. – Po ponad dwóch latach przyzwyczaiłem się do takiej narracji. Skoro kontrola ma potrwać do końca roku, to być może potwierdza się teza, że „będziemy kontrolować tak długo, aż coś znajdziemy” – zauważa burmistrz Piotr Płudowski. – Nie wierzę w dobre intencje. Część radnych z PiS wiele razy dawała znać, że jest przeciwna inwestycji, że żłobek jest niepotrzebny i teraz realizują dalszą część swojego planu – stwierdza Płudowski. Ale jednocześnie zaznacza, że o wyniki kontroli jest spokojny. – W mojej ocenie przy budowie żłobka nie było nieprawidłowości – podkreśla.
Przypomnijmy, że to nowy budynek, który otwarto na początku roku. Ale już zimą zaczęły pojawiać się przecieki. Po największym zalaniu w lipcu, stwierdzono, że zawiódł system odprowadzania wody deszczowej do specjalnego zbiornika. Bo w budynku ta woda służy do spłukiwania toalet. – Odbyliśmy liczne spotkania z wykonawcą, projektantem, inspektorem nadzoru. Wszyscy zgodnie twierdzą, że zawiódł system odprowadzania wody, ale jak dotąd nie wiadomo, który dokładnie element. Wdrożono już jednak pewne rozwiązania i po kolejnych opadach, przecieków już nie było – tłumaczył wcześniej Płudowski. Do placówki uczęszcza 48 podopiecznych. Budowa kosztowała 2,1 mln zł, z czego ponad połowa to rządowe dofinansowanie z programu "Maluch Plus".