Ministerstwo Rolnictwa opublikowało „czarną listę” zakładów, które importują z zagranicy mleko lub sery. W ten sposób zarzuca im brak „patriotyzmu gospodarczego”. Prezes firmy z Łukowa, która trafiła na listę, uważa taki zabieg za krzywdzący.
– Niepokojące ruchy widać na rynku mleka. Spadają ceny skupu, ale w sklepach tego nie widać. Gorzej, bo niektóre z zakładów tej branży zamiast kupować od polskich rolników, którzy zapewniają nam wszystkim bezpieczeństwo żywnościowe, sprowadzają surowiec z zagranicy – pisze resort na swojej stronie internetowej i dodaje, że „kwestia patriotyzmu gospodarczego tych podmiotów budzi wątpliwości”.
Na liście znalazło się 15 zakładów sprowadzających z zagranicy mleko, wśród nich, na przykład, tacy potentaci mleczarscy jak podlaskie Mlekovita czy Piątnica. Do tego 12 firm, które importują zagraniczne sery czy masło. Do tego ostatniego zestawienia trafiło Lumiko z Łukowa.
Firma istnieje od 2005 roku i zajmuje się produkcją oraz handlem artykułami mleczarskimi. – Przekaz Ministerstwa Rolnictwa, by wspierać sprzedaż krajowych produktów, jest słuszny, ale uważam, że publikacja tej listy jest krzywdząca dla wielu zakładów – przyznaje Grzegorz Rudek, prezes zarządu Lumiko. – Trzeba przypomnieć, że Polska jest jednym z największych producentów mleka w Europie. To, co do nas wpływa z innych krajów, to jakiś mikrowycinek – zauważa Rudek.
Z zestawienia resortu rolnictwa wynika, że w pierwszym kwartale tego roku zakład z Łukowa sprowadził 71 ton sera z Niemiec i Holandii. – Ale ministerstwo już nie odnotowało, że w tym czasie wysłaliśmy tysiąc ton naszego sera poza granice Polski – zaznacza prezes. Jego zdaniem, takie publikacje nie mają racji bytu, odkąd należymy do Unii Europejskiej. – Mamy otwarte granice i możliwość sprzedaży produktów bez cła. Nie zmienia to faktu, że jako zakład czujemy się patriotami – podkreśla Rudek.
Publikacja ministerstwa zdziwiła też radnego i rolnika z powiatu bialskiego. – Dzisiaj problem koronawirusa jest wspólny dla wszystkich krajów Unii Europejskiej. Nie możemy się zamykać, bo inne kraje też zamkną nam swoje rynki. Po co wypowiadać wojnę i szukać winnych. To się może odbić na naszym kraju – podkreśla Marek Sulima.
Również Edward Bajko, prezes radzyńskiej mleczarni Spomlek, dostrzega w takiej publikacji pewien dysonans. – Dużo mówi się o eksporcie polskiej żywności, o tym, jak jest to ważne w kontekście stabilnej gospodarki, a jednocześnie piętnuje się import. Nie można „mieć cukierka i zjeść cukierka” – podkreśla Bajko.
Spomlek jest obecnie jednym z największych polskich producentów sera żółtego. Na ministerialnej „czarnej liście” mleczarni nie ma. – Nie można zakazać importu i jednocześnie zabiegać o sprzedaż naszych dóbr za granicę kraju. Właśnie ten trudny czas dla światowej gospodarki potrzebuje mądrych i odpowiedzialnych decyzji rządu, form pomocy dla polskich rolników, a nie publikacji kolejnych informacji, których skutek może być odwrotny do założonego – stwierdza Bajko. Jego zdaniem, wspieranie polskiej żywności i zachęcanie do zakupu rodzimych produktów jest ważne, bez względu na okoliczności, w jakich się znajdujemy.
Tymczasem, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zapowiada publikację takiej listy co kwartał. Podobna ma dotyczyć branży mięsa.
Branża się tłumaczy
Po publikacji „czarnej listy” Ministerstwa Rolnictwa do sprawy odniosła się m.in. spółdzielnia mleczarska „Piątnica”. Prezes Zbigniew Kalinowski tłumaczy, że jego zakład sprowadza mleko ekologiczne.
– Chcąc oferować konsumentom żywność ekologiczną, spółdzielnia w 2012 roku uruchomiła program pozyskiwania tego surowca, który obejmuje kompleksowe wsparcie dla rolników decydujących się na przejście na rolnictwo ekologiczne. Mimo tych działań, rozwój produkcji mleka ekologicznego u naszych dostawców nie nadąża za popytem na ekologiczne produkty – zaznacza Kalinowski i dodaje, że „surowca ekologicznego nie ma też w kraju”. – Stąd decyzja o jego sprowadzaniu z ekologicznych gospodarstw zlokalizowanych na Litwie – wyjaśnia.
Skup mleka ekologicznego z Litwy wynosi niecałe 2,7 proc. całego skupowanego mleka. Pomimo trwającej epidemii koronawirusa, spółdzielnia nie obniżyła i nie planuje obniżać ceny płaconej za mleko swoim dostawcom – rolnikom.