Rozmowa z ks. Tadeuszem Domżałem, duszpasterzem z parafii św. Andrzeja Boboli, redaktorem radia eR
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• W środę popielcową księża sypali na głowy wiernych popiół. Na znak?
- Nietrwałości. Najpierw ludzkiego ciała, które rozsypuje się w proch. Ksiądz sypie proch na znak, że człowiek idzie jakąś drogą i na końcu jest proch. W Księdze Rodzaju napisano: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Te słowa towarzyszą chwili, kiedy na trumnę człowieka sypie się ziemię.
• Sypanie popiołu to stary zwyczaj?
- Z IV wieku. Na przełomie XVIII i XIX wieku w Polsce ksiądz sypał popiół na głowę ojca rodziny. I wsypywał mu dodatkową porcję między strony modlitewnika. Ten zanosił go do domu i posypywał głowę żony, dzieci.
• Popiół był wezwaniem do pokuty?
- Też. W średniowieczu ludzie nakładali pod suknie włosienicę. Rodzaj koszuli wykonanej ze stalowej plecionki. W ekstremalnych warunkach biczowali się.
• Dobry pan Bóg spoglądał z góry i co?
- Nie mogę odpowiedzieć za Pana Boga. Na innych ludziach musiało to robić wrażenie.
• A księża sami sobie sypią popiół na głowę?
- Kiedy w parafii jest kilku księży, na głowę celebransa popiół sypie inny ksiądz. Kiedy ksiądz sam odprawia nabożeństwo, najpierw sypie popiół na swoją głowę, potem na wiernych.
• Co ksiądz wtedy czuje?
- Prawie nic, bo tego popiołu jest niewiele. Ale wystarczy, żeby poczuć smak przemijania.
• Co do tego przemijania: dlaczego jest tak, że żałujemy kogoś dopiero po pogrzebie. Jak żyje, to nie potrafimy docenić, wspomóc, cieszyć się, kochać. A jak odejdzie, to dopiero byśmy docenili, wsparli, kochali?
- Gorzka prawda, ale tak się zdarza. To też znak znikomości. Tym razem znikomości wsparcia, kochania. Nietrwałe to wszystko.
• Podczas sypania ludzie zrobili sobie jakieś postanowienia. A ksiądz? Mniej jedzenia, wina?
- Rok temu w Środę Popielcową pojechałem do Kazimierza. Wszedłem na Górę Trzech Krzyży, popatrzyłem na świat z krzyżowej perspektywy. Pomodliłem się. W tym roku czas mi nie dał wyjechać. Ale postanowiłem sobie, że będę mniej bywał między ludźmi, ograniczę spotkania. I jak tylko się da, będę chodził do kościoła, żeby "popatrzeć” na Drogę Krzyżową.
• Co da takie popatrzenie?
- Różni artyści różnie przedstawiają umęczenie Chrystusa. Dają więcej czerwonej farby lub mniej. Nie potrzeba takiej ekspresji, żeby zamyśleć się nad bolesną drogą Jezusa. Zrozumieć to, co przeszedł Jezus. Jak był samotny, odtrącony i zbolały. kiedy oglądam stacje, zaglądam w twarze ludziom, którzy stali na tej drodze. Na jednych jest współczucie, na drugich niesmak, na innych niewdzięczność.
• Dlaczego w okresie Wielkiego Postu warto przyglądać się stacjom?
- Warto tam pójść, kiedy człowiekowi jest źle, dostał w kość, ktoś go zranił. Wtedy wystarczy spojrzenie na którąś ze scen, aby zrozumieć, że to co nas dotyka i boli, to zupełnie mała rzecz.
• Niby proste.
- Bardzo proste. Do mnie to trafia.
• Co jeszcze ksiądz sobie postanowił na post?
- Dziś podjadę do Kębła. Do kaplicy, gdzie stoi cudowna figura. Lubię to miejsce. Wpadają tam ludzie z drogi. Turyści, kierowcy ciężarówek, rolnicy... zwykli ludzie. Modlą się po swojemu. Bez zbędnych ceremonii. Często tam bywam: z pielgrzymką albo sam. Potrzeba mi takiego miejsca, gdzie można przyjść po spokój.
• Księdzu to chyba łatwiej...
- Chyba jednak nie. Może więcej musimy się wyrzec z przyjemności tego życia. A jesteśmy ulepieni z tej samej gliny. W Starym Testamencie napisano, że kobieta i mężczyzna to dopiero człowiek.
• Ludzie gonią za pieniądzem. Coraz mniej mają czasu na zamyślenie w kościele. Czy w Wielkim Poście warto zwolnić?
- Warto, ale wyhamować taki bieg trudno. Szczególnie, kiedy ludzie gonią "z baletu na balet”. Za przyjemnością. A tym łatwo ulegam, bo są powabne. Bo są pokusą. A jeśli przyjemność jest zakazanym owocem, to jeszcze bardziej kusi.
• Czy w czasie postu warto odmawiać sobie przyjemności?
- Warto. Odmawianie ćwiczy silną wolę. Postanawiam, robię to. Bez zbędnych słów. Po męsku.
• Czasem ludzie robią to na pokaz. Żeby pokazać jacy to oni święci.
- Panu Bogu oczu nie zamydlą. Można też wyrzec się czegoś dobrego na korzyść czegoś jeszcze lepszego. Takie pozytywne wyrzeczenie. Ale myślę, że okres Wielkiego Postu to przede wszystkim czas, który Bóg nam daje w konkretnym celu.
• Jakim?
- Żeby się odnaleźć. Poskładać. Szukać swojej drogi. Postne wyciszenie bardzo się przydaje. Zostawiasz powaby życia z boku. Patrzysz. Szukasz - na przykład stałości w życiu.
•Co to jest stałość?
- Na przykład dom. Przez kilka lat byłem duszpasterzem w Paryżu. Poznałem tam wielu kloszardów. Jeden z nich powiedział mi prawdę, której nie zapomnę. Zapytał, czy wiem, co to znaczy, że on jest bezdomny. I zaraz rzucił, że to nie znaczy, że ma tylko ławkę i karton. Ale, że nie ma dokąd wrócić.
• Gorzkie?
- Gorzkie. Ludzie wracają do domu i nie potrafią się cieszyć, że mają gdzie i do kogo wrócić. Jak są młodzi, to narzekają, że mają zdrowie i czas, ale nie mają pieniędzy. Później, jak już mają pieniądze i zdrowie, to nie mają czasu. Jak się dorobią, to mówią, że mają pieniądze i czas, ale już nie mają zdrowia.
• A popiół czeka?
- Jak na tym zegarze w Wadowicach: Czas ucieka, wieczność czeka.